Gdy Frasyniuk mówi o Kaczyńskim to mnie szlag trafia. Nie chodzi o to co robił Kaczyński w stanie wojennym i czego nie robił. Śledztwo minuta po minucie gdzie był i o której herbatę pił Kaczyński 13 grudnia 1981 roku sensu nie ma. Frasyniuk jest ideowym i politycznym bankrutem. Żaden powrót do polityki nie jest możliwy. Dla niego wszystkie drzwi wspólczesności sa zamknięte. Żal, że dawny działacz ruchu opozycyjnego nie może zaakceptowac prostego faktu o sobie: jest przeszloscia zycia spolecznego w Polsce. A to jest objawem braku zmysłu politycznego.
A gdzie był Frasyniuk, gdy Anna Walentynowicz głodem przymierała? Gdzie był, gdy potrzebowala pomocy? Ona nie miała pieniędzy, by załozyc sobie spółkę z o.o. Frasyniuk je miał. Nota bene, jeśli Frasyniuk mówi, że "dla Polski już swoje zrobił"... To niech on już milczy lepiej, bo Kaczyński zrobił jednak więcej od niego i na "laurach" nie spoczął, chocby 13 grudnia 1981 roku tylko kota głaskach i gdy Frasyniuk... w Grand Hotelu w Sopocie się bawił? I dlatego pytam Pana Panie Frasyniuk: Co Pan robił 13 grudnia 1981 roku w Grand Hotelu w Sopocie, że Pan internowania uniknął? A może Pan "pierdoli" i nie było Pana tam, gdzie innych internowano w tym hotelu? Może po prostu Pana tam nie było? Więc jak to było Panie Frasyniuk? Był Pan tam czy Pana nie było w tym czasie, gdy innych internowali? No bo innych internowali. A Pana nie, bo nie było Pana tam?
