Tomasz Lismnie ubawił - chłopek roztropek był wstrząśnięty, że wyborcy PiSu go nie lubią i uważają za stronniczego, a niektórzy nie widzą dla niego miejsca w Polsce. Pracownik Tomasza Lisa z kamerą wśród ludzi (PiSowców), to nie to samo co Pospieszalski, który ludzi się nie boi i wychodzi do nich osobiście. Ale dość o zakompleksionym lisku.
Teraz My - Edmund Klich opowiada o szczegółach katastrofy. Dementuje,powtarzane z uporem maniaka, stwierdzenie, że samolot okrążał kilkakrotnie lotnisko. Potem połowa rozmowy na temat KTO był w kokpicie jako piąta osoba -bo, że czwarta to ponoć wiadomo, że generał Błasik. Klich dementuje - gen. Błasik był w kokpicie JAKO PIĄTY. Kto wcześniej?
Podczas komputerowej rekonstrukcji wypadku wspomina się bardzo wazny fakt, że Lech Kaczyński dzwonił do swojego brata wcześniej, oraz, że samolot był spóźniony. Pada też stwierdzenie, że była na pokładzie osoba, której bardzo zależałona jak najszybszym lądowaniu.
Młodzież po nowej maturze (albo i bez - bo to wszystko jedno), czytelnicy Wyborczej, widzowie "Tańca z gwiazdami" zapewne już się domyślają, że w tym przekazie jest jakaś ukryta logika.
Niestety tylko w przekazie - bo tendencyjność tego programu razi po oczach. Tezę o naciskach Prezydenta lansuje się od 10 IV 2010 roku, widać więc, że śledztwo nie jest w ogóle potrzebne. Brakowało po prostu pytania wymienionego w tytule tej notki. Szkoda, że nie ma tezy o tym, że Kaczyński sam postanowił wylądować, wszak kaczki potrafią latać...
Człowiek dochodzący do wniosków samodzielnie potrafi określić sytuację, w której nie ma wystarczających informacji by ustalić przyczyny jakiegoś zjawiska. Faktów co do lądowania znamy niewiele, znamy ich za mało by można było te puzzle ułożyć. Niektórym jednak to wystarcza, bo obrazek sobie wymyślili tuż po katastrofie...
Nie jestem Polakiem, bo Polski już nie ma, nie jestem Europejczykiem bo urodziłem się w Polsce (Ludowej w dodatku).
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka
