ezekiel ezekiel
3966
BLOG

Naród z kolan wstając wyrywał plytki chodnikowe...

ezekiel ezekiel Polityka Obserwuj notkę 131

Wczoraj mieliśmy do czynienia z narodowym przebudzeniem. Naród dumnie uniósł twarz (jakby się zapytać zadymiarzy, to większość z nich jest z Polski dumna i Polskę złotymi zgłoskami w sercu ma wyrytą), powstał z kolan, a powstając, siłą wewnętrzną tego doniosłego aktu erekcyjnego, wyrywał płytki chodnikowe. I cóż ja mogę powiedzieć, poza tym, że rację mieli (znowu) publicyści z narodem trzymający sztamę. Miarka się przebrała i teraz nikt, kto robi w TVN na umowę o dzieło, spać spokojnie nie może, bo nie tylko z łbem konia w łóżku może się obudzić, ale również ocknąć się z racą w samochodzie.


I słyszałem już głosy, podobne do tych, które ongiś Łukasz Buspas wygłaszał na temat Breivika, że to klęska idei multi-kulti. Wczoraj natomiast słyszałem, że to wszystko przez lewaków, którzy się zasiedzieli na Marszałkowskiej. Oni po prostu czas w nawiasy wzięli swoim zachowaniem, to że się znaleźli na trasie przemarszu było przypieczętowaniem burd; burdy, kiedy oni usiedli na betonie już się toczyły, tylko czas jeszcze musiał ostatecznie przypieczętować to co się stało, bo Annuszka już olej rozlała.


I biedny jak dla mnie Krzysztof Bosak, który musi tak to swoje towarzystwo łajać, że to przypadkiem, że to zadymiarze kibole jacyś, a przecież kibice to patrioci, sól ziemi, Tej Ziemi; i jak to wszystko połatać teraz, jak to posklejać. A wracałem wczoraj z nimi wszystkimi, kiedy się wiksa na Pl. Na Rozdrożu skończyła i przysłuchiwałem się rozmowom wielu spośród nich. A rozmowy nie były zachęcające. A bezpieczeństwo moje nie było stanem pewnym ponad miarę. A czułem się jak ślimak, który po nożu sunie niczem w Czasie Apokalipsy.


A tych, którzy ideę Marszu Niepodległości z zaciekłością bronią bym na dwie kategorie – dla uproszczenia wykładu – podzielił. Pierwsza, to ci, którzy nigdy na demonstracjach nie byli, nie przysłuchiwali się rozmowom toczonym między sporą częścią patriotów polskich. Nigdy po manifestacjach nie weszli do McDonalda zjeść trochę raka, nigdy nie przejechali się komunikacją miejską po wznieceniu narodowych namiętności. Pierdolą więc tacy mając mgliste jedynie pojęcie o tym, o czym mówią. Są więc kimś w rodzaju, za przeproszeniem wielkim, pożytecznych idiotów.


O ilę głupotę wybaczyć można, bo zupełnie niezawinioną jest, o tyle cynizm cechą jest na tyle obleśną, że pogodzić się z nim niepodobna. I tutaj pojawia się kwestia grupy drugiej. Tych, którzy mówią okrągłe słowa, piękne słowa, ale mentalnie bliscy są chłopakom z rękojeściami od siekier. Uważają, że czasami czasy wymagają egzystencjalnych starć, że trzeba czasami komuś dojebać, żeby obronić wieczne i przedwieczne wartości. A jeśli ta druga grupa nie istnieje, to w takim razie wszyscy broniący są po prostu durni. I niech zostanie Wam ta głupota wybaczona. I usprawiedliwieni wnet jesteście.

ezekiel
O mnie ezekiel

Interesuję się wszystkim, więc na niczym się nie znam. Na moim blogu można w komentarzach rzucać mięsem. Jeśli jednak ktoś się na to decyduje musi się liczyć z faktem, że mięsem może dostać. Nie cenzuruję nikogo. Nie donoszę administratorom o naruszeniu regulaminu. Jeśli ktoś dostrzeże w jakimś poście kwantyfikator "Polacy-katolicy" i poczuje się dotknięty wydźwiękiem tekstu zapewne skieruje swoje oczy na opis chcąc z niego zadrwić. Korzystając z okazji skierowanego tu wzroku wyjaśniam, że kwantyfikator taki jest skrótem myślowym. Nie znaczy tyle co "wszyscy Polacy-katolicy", tylko ich większość. O ile oczywiście zgodzimy się, że grupy społeczne różnią się między sobą pewnymi cechami. A chyba się różnią, ponieważ na jakiejś podstawie potrafimy je wyróżnić. "Polacy-katolicy" to tylko egzemplifikacja. Dotyczy to wszystkich kwantyfikatorów znajdujących się w postach. Odczuwam pewien dyskomfort, gdy zwracam się do osób starszych wiekiem, lub naukowym tytułem per "Ty" nie tłumacząc dlaczego tak robię. Tu jest miejsce na wyjaśnienia. Jestem zwolennikiem stosowania netykiety, której jedna z zasad mówi, że zwracanie się w Internecie do kogoś w ten sposób jest w dobrym tonie i w pewien sposób zrównuje, czy też egalitaryzuje rozmowę. Nie jestem jednak doktrynerem, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy w każdej chwili mogę zaprzestać tego procederu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka