ezekiel ezekiel
2192
BLOG

Katastrofa reżyserowana

ezekiel ezekiel Polityka Obserwuj notkę 12

Oglądając relacje z tragedii, która wydarzyła się w Szczekocinach mam wrażenie, że wszystko to już gdzieś widziałem. Wszystko było. Wszystko jest powtórzeniem, repetą. Każdy jej element jest powieleniem scenariusza, który towarzyszy widzom (bo katastrofa jest spektaklem), od wielu, wielu lat.

Na początku jest szok. Od niego wszystko się zaczyna. Szok jest elementem scenariusza. Jest introdukcją, zaproszeniem do fascynacji estetyką zbiorowej śmierci. Ile ofiar, miejsce wypadku, pierwsze zdjęcia, najlepiej niewyraźne. Wtedy jest wrażenie natychmiastowości. Nie dotarł jeszcze tam nikt z przyzwoitym sprzętem. A my to mamy! Od dziennikarza obywatelskiego, od reportera24, od frajera24 z komórką, który chce przez chwilę być współtwórcą spektaklu. Później komentarze od rzeczników. I specjaliści. O jak oni nam wszystko wyjaśniają. I jesteśmy my, zapatrzeni i wyciągający wnioski. Społeczeństwo w stanie podgrzewu. Takoż reklamodawcy. Później coraz więcej i więcej elementów scenariusza. Pierwsze relacje. - Jak się pan czuł, kiedy się pan dowiedział, że w pociągu jechała pana córka? A człowiek ledwo stoi na nogach, głos mu się łamie, blady jak ściana. To musiało być straszne. I ta zbolała mina suki, która go przepytuje i ten cynicznie zawieszany głos. Tak, to była tragedia. Miejmy nadzieję, że wszystko, szybko wróci do normy. Ze szpitala Princeton-Plainsboro ktoś tam. Już jest w normie, bo to element scenariusza. Koniecznie psycholog, a jakby komuś było mało wymiaru laickiego, to również dyżurny duchowny wyjaśni, że spoko, bo wszystko jest tajnym planem boskim.

Później relacje ratowników. W międzyczasie komputerowe wizualizacje. Bez tego dzisiaj nikt za długo nie będzie siedział przed telewizorem, albo przy kompie. Bez tego byśmy wszyscy z nudów pomarli ciągle siedząc w robocie, w domu i chodząc na zakupy. I jeszcze złowieszcze klipy. Posępna muzyka. I kto zawinił. Ludzie mają prawo wiedzieć. Kto co fałszował i ile wypił. I w ogóle jaki jest stan kolei w Polsce? No i przypomnijmy sobie jak to się kiedyś umierało. Bo tak naprawdę to umiera się nie od dzisiaj w katastrofach pociągów. Kiedyś było jeszcze bardziej hardcorowo. Szkoda, że nas wtedy nie było z błękitnym24. Ale mamy jakieś archiwalne zdjęcia. I czy państwo przypadkiem się nie boją teraz jeździć pociągami?

Później już tylko wspominki i wspominki. A za jakieś pół roku wyrok w sprawie „tragicznego w skutkach zderzenia dwóch pociągów”. Przejdźmy do radośniejszych informacji, długi weekend zapowiada się bardzo słonecznie.

I nieodmiennie czuję się oszukany. Taką naiwnością zawsze się wykazuję. Że tej tragedii mogło nie być, a może jej w ogóle nie było. Może była symulacją. Może wszystkim mediom rady programowe, czy kto tam za to odpowiada, podwyższyły staty do wyrobienia i media zdecydowały się wymyślić katastrofę, bo i tak wszystkie wyglądają tak samo. I tak zawsze jest ten sam scenariusz, taka sama muzyka, ci sami dyżurni, zawsze jest żałoba narodowa. Ale tylko jeśli śmierć jest zbiorowa. I jeśli spełnia kryteria estetyki katastroficznej. Równie dobrze można sobie wymyślić kolejną.

Wypadek autokaru. Najprawdopodobniej są zabici. Najpierw mapa. Później zdjęcie frajera24. Następnie komentarz policji, straży pożarnej. Później ktoś z „Przeglądu autobusowego”. Następnie pytanie o stan dróg, o trzeźwość kierowcy. Relacje poszkodowanych i rodzin ofiar. Jak pan się czuje z tym, że pana żona zginęła w tym tragicznym wypadku, i czy to nie okrutna ironia losu, że zdarzyło się to podczas waszego miesiąca miodowego? Klipy. Wymiar duchowy. Widzowie mają prawo wiedzieć. Co zrobić, żeby do takich zdarzeń nie dochodziło. I dlaczego, do psiej maci nie ma jeszcze tych autostrad? Później kto zawinił i żałoba narodowa. Katastrofa gotowa.

Ale w tych wagonach ponoć do niedawna dzowniły telefony.

ezekiel
O mnie ezekiel

Interesuję się wszystkim, więc na niczym się nie znam. Na moim blogu można w komentarzach rzucać mięsem. Jeśli jednak ktoś się na to decyduje musi się liczyć z faktem, że mięsem może dostać. Nie cenzuruję nikogo. Nie donoszę administratorom o naruszeniu regulaminu. Jeśli ktoś dostrzeże w jakimś poście kwantyfikator "Polacy-katolicy" i poczuje się dotknięty wydźwiękiem tekstu zapewne skieruje swoje oczy na opis chcąc z niego zadrwić. Korzystając z okazji skierowanego tu wzroku wyjaśniam, że kwantyfikator taki jest skrótem myślowym. Nie znaczy tyle co "wszyscy Polacy-katolicy", tylko ich większość. O ile oczywiście zgodzimy się, że grupy społeczne różnią się między sobą pewnymi cechami. A chyba się różnią, ponieważ na jakiejś podstawie potrafimy je wyróżnić. "Polacy-katolicy" to tylko egzemplifikacja. Dotyczy to wszystkich kwantyfikatorów znajdujących się w postach. Odczuwam pewien dyskomfort, gdy zwracam się do osób starszych wiekiem, lub naukowym tytułem per "Ty" nie tłumacząc dlaczego tak robię. Tu jest miejsce na wyjaśnienia. Jestem zwolennikiem stosowania netykiety, której jedna z zasad mówi, że zwracanie się w Internecie do kogoś w ten sposób jest w dobrym tonie i w pewien sposób zrównuje, czy też egalitaryzuje rozmowę. Nie jestem jednak doktrynerem, jeżeli ktoś sobie tego nie życzy w każdej chwili mogę zaprzestać tego procederu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka