Miałem w ogóle nie oglądać Mundialu. Ale jakoś się nie udało. Od kilku dni włączałem telewizor z coraz większą przyjemnością, bo mając w pamięci popisy naszej reprezentacji do głowy mi nie przyszło, że gdzieś na świecie można biegać szybciej i strzelać celniej. Niestety ten błogostan popsuli mi sędziowie.
Stadion piłkarski w XXI wieku jest nafaszerowany elektroniką od murawy po dach. Każde zagranie i faul można obejrzeć w kilku ujęciach, nawet w super slow motion. Mają tę możliwość wszyscy, ale jedynymi, którzy z niej nie korzystają, są sędziowie. Zimą śledziłem turniej hokejowy na Igrzyskach w Vancouver. Zasady były przejrzyste: w wątpliwej sytuacji z decyzją wstrzymywano się do chwili obejrzenia materiału filmowego. I nikt nie protestował.
Nie mam pomysłu, dlaczego wierchuszka światowej piłki boi się zapisu wideo. Pewnie dlatego, że nie znam się na piłce. Pamiętam za to 28. czerwca 1982, stadion Camp Nou w Barcelonie. Polska-Belgia. Boniek, Boniek, Boniek! Wtedy nie było żadnych wątpliwości.
Inne tematy w dziale Rozmaitości