porucznik zubek porucznik zubek
354
BLOG

Contador... i nie ma mocnych. O hipokryzji organizatorów Giro.

porucznik zubek porucznik zubek Rozmaitości Obserwuj notkę 6

Na Contadora w tegorocznym Giro  raczej nie ma mocnych. Oglądałem go miesiąc temu w wiosennych klasykach, w których mówiąc oględnie nie brylował, i zastanawiałem się, czy to przypadkiem nie psychiczny dołek? Czy Hiszpan nie odpuści sobie tego sezonu mając w perspektywie szlaban na Wielką Pętlę i ewentualną dyskwalifikację? Ale Alberto jedzie wyścig dookoła Włoch na pamięć. Atakuje na każdym megatrudnym etapie. Jest wymarzonym zawodnikiem dla organizatorów imprezy, bo nikt się nie będzie skarżył, że na trasie niewiele się dzieje.

Na niedzielnym etapie Hiszpan w zasadzie zaklepał sobie pierwsze miejsce. Jest jednym z faworytów wtorkowej czasówki, a jeżeli ją wygra, to pozostałe, stosunkowo nietrudne etapy będzie mu łatwo kontrolować. I tu się zaczyna spory problem dla widowiska, bo pozostaje tylko walka o niższe stopnie na podium. Nie przesadnie nudna, ale i też nie pasjonująca. W ścisłej czołówce klasyfikacji jest kilkunastu dobrych zawodników na mniej więcej równym poziomie formy. Ostatni tydzień Giro będzie średnio elektryzujący.

Sobotni etap był przejawem skrajnej hipokryzji organizatorów wyścigu. Zrezygnowali z przejazdu kolarzy przez Monte Crostis, a raczej ze zjazdu z tej przełęczy. Powodem nie były skrajnie niebezpieczne odcinki szutrowe na tej trasie, ale fakt, że kilka dni wcześniej na nieporównywalnie łatwiejszym odcinku zginął Wauter Weyland z ekipy Leopard-Trek. Gdyby nie śmierć Belga, nikt nie upomniałby się o ten ekstremalnie trudny zjazd. Gdyby nie śmierć Weylandta organizatorzy, dziennikarze i widzowie mieliby w d... tych kilka stromych zakrętów na szutrze....

Wstrząnęla mną śmierć Belga, ale wkurzyła mnie decyzja organizatorów Giro. Każdy ze startujących kolarzy znał trasę. Znał ją też ś.p. Weylandt. To jest tylko i aż sport. O bezpieczeństwie można było dyskutować w marcu.

W tym ostatnim tygodniu Giro kibicuję mocno Polakom. Niemcowi, bo to jego pierwszy wielki wyścig, w którym jedzie rewelacyjnie. Gołasiowi, bo ma naprawdę fajną, waleczną na wszystkich wyścigach ekipę. Szmydowi, bo przeziębienie na wielkim turze to pech, ale to nie koniec sezonu. Tour de France już za 5 tygodni.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości