Postwykształciuch Postwykształciuch
273
BLOG

Sceny z Polski 10 - Pasożyt

Postwykształciuch Postwykształciuch Gospodarka Obserwuj notkę 1

 

KILKA SYMPTOMATYCZNYCH OPINII ZEBRANYCH Z INTERNETU:

http://forum.gazeta.pl/forum/w,23,142577609,,Praca_za_granica_recepta_na_bezrobocie_.html?v=2

 
Ostatnie podkreślone fragmenty są bardzo ważne. Pasożyt NIGDY nie przestanie ssać. To jest wbrew jego naturze.
 
W Polsce mamy do czynienia z polityczno-urzędniczym pasożytem karmionym podatkową krwawicą ludzi produkcyjnych. Jest on złożony z osobników, którzy nigdy nie poradzili by sobie na wolnym rynku, w biznesie. Oni dobrze o tym, wiedzą więc nawet nie próbowali.
 
Jedynym rozwiązaniem, które mogłoby teraz uratować Polskę to ogromna likwidacja pasożytnictwa urzędniczego i dzięki zaoszczędzeniu środków OBNIŻENIE PODATKÓW.
 
Ale to jest nie możliwe, bo tak jak powiedziałem, pasożyt w tej chwili ma władzę i to pasożyt decyduje o swojej wielkości i sile ssania. Pasożyt musiałby sam podjąć decyzję o samoograniczeniu się. Nigdy tego nie zrobi, bo nic innego nie potrafi. To byłoby wbrew jego naturze i wbrew jego interesom.

Dlatego pasożyt proponuje typowe rozwiązania: jakoś rozdać więcej pieniędzy z budżetu. (które sie muszą wziąć z ssania podatków). Czyli zamiast obniżyć podatki, żeby było ludzi stać na przedszkola, pasożyt zaproponuje dopłaty z budżetu dla rodzin.  

Dlatego w tej chwili najbardziej skutecznym sposobem poprawienia swojego bytu przez ssanych jest stąd wyjechać. Wyjedzie tak dużo osób, aż pasożyt pozostanie tutaj sam i zostanie zagłodzony przez brak ludzi do ssania.

W tej chwili pasożyt próbuje się bronić. Gospodarz mu się kurczy, więc pasożyt podnosi siłę ssania - podatki, żeby utrzymać swój rozmiar. To tylko przyśpieszy nieuniknione.

 


Re: Do prima aprilis jeszcze trochę

xolaptop 16.02.13, 13:26 Odpowiedz
Pracuję wśród Niemców. Namawiają mnie, żebym zamieszkał w ich kraju, skoro i tak tam pracuję. Są życzliwi i sprawiedliwi. Już po kilku latach etatowej pracy otrzymam prawo do najniższej niemieckiej emerytury. Na dzieci płacą ładne pieniądze. Warunki socjalne w pracy są dobre. Jeżeli zapragnę kiedyś wyjechać na wycieczkę do USA, przyjmę podwójne obywatelstwo i nie będę musiał żebrać o wizę. I tylko czasami zadaję sobie pytania, dokąd zmierzasz Polsko? Dlaczego tak nie lubisz Polaków Polsko?

Re: Do prima aprilis jeszcze trochęIP: *.ssp.dialog.net.pl

Gość: bezsensz 16.02.13, 15:28 Odpowiedz

dokładnie to samo u mnie - akurat jestem na urlopie w polsce i sobie czytam, jak Polacy patrzą na emigrantow 'na zachód'. To, co się dzieje w tym kraju to jest jakaś grubsza masakra piłą mechaniczną. Nie dają robić dzieci (zbyt niskie płace, zbyt wysokie podatki), w dodatku bardzo by chcieli 'zmusić' do dzietności za pomocą jakiejść wyimaginowanej składki emerytalnej, której przeciętny obywatel na oczy nie zobaczy.

 

Pracy nie ma, jeśli już ktoś pracuje w zawodzie to zarobki są bardzo niskie (porównując do reszty unii, w tym krajów, które uzyskały członkostwo razem z nami). Rozmawiałem ze znajomymi bo odwiedzam ich teraz wykorzystując swój czas wolny:

 

- lekarz - na 1 etacie - z dyżurami - 4 dyżury w miesiącu - 2400 zł netto...

 

- informatyk - praca od 8 do 20:00 (często dłużej, w zależności od zapotrzebowania), pracuje w korporacji (teoretycznie najwyższe zarobki) - 4000 zł brutto

 

- prawnik - nielimitowany czas pracy, dyspozycyjność, ubiegający się o aplikację - 700 zł, umowa śmieciowa

 

- kasjerka w renomowanym sklepie z kosmetykami - 1800 brutto

 

Rozumiem, że oprócz tych osób są prezesi i 'prywaciarze', którzy mają 'większe zarobki'. Naprawdę. Tylko, że tych prezesów to jest garstka, a tych 'zwykłych ludzi' bite 10 mln. Tu się nie da żyć. Nie z perspektywą, że kredyt zabiera jędną całą pensję, a druga pensja starcza ledwo na dwie osoby i utrzymanie 10-letniego samochodu (nie mówiąc o dziecku czy psie).

 

Proszę młodych - emigrujcie! Tu nic się nie zmieni, jak sami nie zagłosujemy nogami. Na zachodzie też są szkoły (trudno uwierzyć!) i można nabyć odpowiednich kwalifikacji (łatwiej niż w Polsce). Niech sobie tu zostanie garstka ludzi w wieku przedemerytalnym oraz emerytów i rencistów. Do tego się ten kraj nadaje. Za 15 lat nie będzie nas 36 mln tylko 30 mln. Bo reszta zapomni o tym śmiesznym, bardzo źle zarządzanym kraju i bardzo dobrze (w mojej opinii). Dopiero 'siła' emigracji - doprowadzi do skrajnie dobrych posunięć w polityce. Nie będzie gadki o krzyżu, smoleńsku, małżeństwach homoseksualnych, tylko będą rozwiązania ekonomiczne - przyciąganie inwestorów z zagranicy, budowanie infrastruktury gospodarczej. Sprzedadzą kraj, bo innego wyjścia nie ma (no chyba, że chcemy mieć tutaj jakiś rodzaj konfliktu zbrojnego, rewolucję) dopóki przy władzy trzymają się osoby zupełnie niekompetentne.

Ministrowie zmieniają punkt widzenia w zależności od punktu siedzenia. Prezydent nie potrafi rozeznać się w 'jakości' nowych ustaw, puszcza buble prawne i podpisuje wszystko, chce zarządzić amnestie podatkowe i karne etc. Premier ma dobry PR, ale już dawno przestał 'stać za ludem', teraz stoi 'za kolesiami' a jego główną siłą jest walka z opozycją, której boi się emigrująca wykształcona biedna klasa średnia.

Profesorzy na uczelniach są zmuszeni przyjmować 'wszystkich' bo płacą za głowę, w efekcie studia na 90% kierunków, w tym na 'renomowanych' uczelniach w kraju nie są nic warte. Najlepsza polska uczelnia zajmuje 300-tne miejsce na świecie. Juz naprawdę lepiej studiować za granicą na 'wysokim poziomie'.

No i tyle. Wyjeżdżać, nic tu po nas.

Polecam skandynawię lub ciepłe kraje. Każdy kierunek ma swoje zalety, a bezrobocie jakby mniejsze

 


Praca za granicą receptą na bezrobocie?

maniakon 16.02.13, 16:09 Odpowiedz
wyjazd za granice to nie tylko praca i lepsze warunki dla rodziny ale tez szansa na zobaczenie jak zyja ludzie w normalnie funkcjonujacym panstwie - ludzie ktorzy wyjechsli a wracaja lub przyjezdzaja do polski nie potrafia sie juz w tym chorym systemie odnalezc - ktos kto pomieszkal w kraju gdize prawie nie widzi sie politykow i urzednikow na codzien bo ich zadaniem jest dbac o ludzi a nie pochlaniac ich czas, ktos kto zalozyl firme nie wychodzac z domu czy zarejestrowal sie do lekarza lub dostal recepte mailem, ktos kto wie ze nie musi wozic dokumentow i ubezpieczenia w samochodzie jak juz musi raz na 5 lat odwiedzic jakis urzad to jest tam klientem a nie petentem i co najwazniejsze ktos kto nie musi sie martwic o to ze nie starcza do pierwszego - kazdy z nich czyli potezna wiekszosc Polakow za granica bedzie polski i jej absurodw codziennosci unikal!!! i nie spieszyl sie z powrotem nie mowiac o dzieciach ktore wyslane do lokalnych szkol maja duzo wieksze szanse na przyszly rozwoj po zachodniej edukacji

Re: Praca za granicą receptą na bezrobocie?IP: *.as13285.net

Gość: TW 16.02.13, 17:41 Odpowiedz
Hahaha...

Honor Panie to już dziś pusty frazes. Dziś liczy się ekonomia.

35 lat żyłem w tym kraju uczciwie, pokończyłem szkoły, przykładnie płaciłem podatki, założyłem rodzinę, mam dziecko. W zamian dostaję ciągle kopa w dupę. Praca w zawodzie bez znajomości nie możliwa względnie na niższych stanowiskach za 1800 brutto. Generalnie wegetacja. Dwie pensje dają w sumie około 4000 zł. Ponad połowa to opłaty. Dziecko rośnie a perspektyw na poprawę stanu brak.

Dlatego wyjechałem i jak tylko się na miejscu "zainstaluję" ściągam żonę i dziecko. Jestem kilka dni a już praca na horyzoncie. W dupie mam patriotyzm. Jeśli dla rządzących najważniejsza jest katastrofa samolotu, jakaś baba z penisem czy związki ludzi, którzy stanowią wyraźną mniejszość to papa. Brak pomysłu na postępujący kryzys, tematy zastępcze... generalnie degradacja państwa. Ja nie zamierzam w tym brać udziału. Życie jest tylko jedno, powtórki w innej wersji nie będzie.

Polecam niezdecydowanym.

Re: Praca za granicą receptą na bezrobocie?IP: *.centertel.pl

Gość: szpak 17.02.13, 03:50 Odpowiedz
Głupiś, boś młody. Jak troche pożyjesz, to zmądrzejesz.

Prawie 30 lat temu, kiedy każdy, kto tylko mógł i miał trochę pieniędzy, wyjeżdżał z tego kraju, pociągi, autobusy wycieczkowe i promy wracały do Polski puste, znajomi namawiali mnie, żebym z nimi wyjechała. A były to czasy, kiedy ludzi uciekających z tego socjalistycznego systemu nie odsyłano z powrotem. Bez problemu, bez znajomości języka, można było znaleźć pracę, mieszkanie, wszyscy pomagali na starcie. I Polacy i miejscowi. Ale ja się uparłam, że zostaję. Nie wyobrażałam sobie życia poza Polską. Dzięki swojej zaradności dobrze mi się żyło, zarabiałam dużo. Tu się urodziłam i tu chciałam mieszkać. Moi znajomi pokończyli szkoły w nowych ojczyznach, bo wtedy nie było powrotów, urządzili się, porobili kariery, żyją na wysokim poziomie za 1/3 swojej pensji, problem to mają z ustaleniem marki nowego samochodu, czy miejsca spędzenia wakcji trzy razy w roku. Po przejściu na emeryturę chcieli wrócić do Polski, zainwestować w jakiś biznes. Ale po tym co się teraz tu dzieje, to ani myślą o powrocie. Pościągali swoje rodziny i nic ich tu już nie trzyma.

Rodzina męża mojej ciotki, a miał pięcioro rodzeństwa, w całości już jest w USA i Kanadzie, razem z rodzinami ich współmałżonków, jak obliczyliśmy, to ok. 50 osób. Pionierem był syn siostry wujka, który uciekł przez Austrię do kolegi w USA w 1974. Powoli pościągał młodych, a ci resztę rodziny. Drzwi zamknęły w 2003 roku dwie 80-letnie siostry wujka.

Dziś pluję sobie w brodę, nie mogę odżałować, że wtedy nie wyjechałam. Nie będę opisywać czasów z lat 90-tych, kiedy rodziły się te wszystkie biznesy, kryzysu z początku XXI wieku, który tak naprawdę jeszcze trwa, bo to temat na epopeję. Będę miała co wspominać i opowiadać na emeryturze. Bo wchodziłam w dorosłosć w latach 70-tych. To były lata gierkowskiej prosperity. W 80 strajki, w 89 przewrót solidarności, lata 90 rozwój przedsiębiorczości, lata 2000 rozwój korupcji, przekrętów, jawnego złodziejstwa i kompletnego rozmontowania państwa. Już nic nie działa tak jak powinno, a premier zadowolny ze swoich rządów.

Ten kraj nie zasługuje na poświęcanie swojego życia. Życie ma się tylko jedno i nie da się go powtórzyć. Nigdy nie przebijesz się przez partyjne i biznesowe układy kolesiów, którzy niejedno mają na sumieniu i zawsze będą się trzymać razem. Którzy teraz urządzają swoje dzieci i wnuki w tym politycznym i biznesowym grajdołku. I na pewno z tego nie zrezygnują. Polskę podzielili między siebie już przy okrągłym stole i tylko normalna wojna mogłaby zmieść ten układ. Twoje poglądy i działania to walenie głową w mur, nie szkoda ci głowy? Może za jakieś 2-3 pokolenia coś się w naturalny sposób zmieni, ale nie wcześniej. Będziesz wtedy już sędziwym dziadkiem. Jeśli zdołasz przeżyć w tym systemie do sędziwego wieku.

 

 
 

Dobro Ojczyzny najwyższym nakazem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka