Piotr Frączak Piotr Frączak
668
BLOG

Potrzebna nam prawdziwa samoorganizacja

Piotr Frączak Piotr Frączak Społeczeństwo Obserwuj notkę 10

Edward Abramowski przed I Wojną Światową uznawał Polaków "za materiał, z którego ktoś inny urabia rozmaite formy" i twierdził, iż "przy kazdej sposobności ofiarowywaliśmy siebie: zróbcie z nas to lub owo, zróbcie z nas społeczeństwo konstytucyjne, demokratyczne, zreformujcie nam szkoły i szpitale, ochrońcie nas przed nedzą i wyzyskiem. Cała mądrość polityczna zawierała sie w tych prosbach czy żądaniach reformy. Wszystkie ideały chyliły się przed jednym: Państwa - opatrzności. Ono miało za nas mysleć i działać, miało nas karmić, uczyć, uzdrawiać, chronić. I to się nazywała u nas <<demokracja>>".

W kwietniu 2014 napisałem - nawiązujac do tradycji Abramowskiego - tekst  Potrzebna nowa zmowa! Powołajmy Towarzystwo Kooperatystów ,w którym nawoływałem aby bardziej skupic się na samoorganizacji niz na żądaniu od państwa dobrych ustaw i wiecej pieniedzy. Idea, mimo dobrego odzewu utknęła w sporach stowarzyszenie czy spółdzielnia, ale istota problemu pozostało. Jesteśmy jako społeczeństwo - co by o tym nie mówić - uzależnieni od administracji. A przecież naprawdę nie ma przeciwskazań by zakładać społeczne szkoły niezgadzajace się z linią władzy (mogą być narodowe, katolickie, neutralne światopogladowo, ateistyczne itp), niezależne inicjatywy kulturalne i naukowe, społeczne formy niepublicznych zakładów opieki zdrowotnej, itd, itp. Na twierdzenie, że nie ma pieniędzy i póki nie dostaniemy ich od panstwa nic sie nie uda - można albo się zgodzić i załozyc ręce, albo powiedzieć, że nasze zdrowie, wychowanie naszych dzieci, zaspokojenie naszych potrzeb kulturalnych i duchowych nie mogą być zależne od decyzji polityków czy urzedników.

Samoorganizacja nie jest prosta. Po pierwsze trzeba coś samemu dać, a nie czekać aż nam dadzą. Po drugie wymaga wzięcia za siebie odpowiedzialności. Po trzecie wymaga dogadania się z innymi i współpracy, a indywidualnego lansowania siebie. Jednak na dłuższą metę, liczoną w dekadach, a nie tygodnich liczyć się bedzie prawdziwa samoorganizacja, która nie jest robiona za pieniadze sponsorów, unijne itp. Czy jestesmy gotowi, czy poza opowiedzieniem sie po jednej lub drugiej stronie kolejnych konfliktów potrafimy zrobić cos konstruktywnego. Coś co przetrwa ten, nastepny i jeszcze następny rząd. Coś, co bedziemy mogli przypisać sami sobie a nie łaskawości władzy czy wielkich korporacji? Co bedzie naprawdę nasze?

Warto pochylic się nad doswiadczeniami II Rzeczypospolitej aby zobaczyć, że jest to możliwe.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo