Zanurzony w świecie zaburzeń
nurzam się we mgle wynurzeń.
Stwierdzam fakt bezistnienia
na fali przeistoczenia.
Brukam duszę w emocji zalewie
o których nikt tylko nie wie.
Zachłanny dzień świętej Anny
zaczynam szokiem porannym.
I w czystym zadowoleniu
uciekam chwilom myślenia,
uciekam burzom zamyśleń,
wątpiący tylko bezmyślnie.
Zawarty przekaz odbieram,
co rano, by się przebierać,
za ptaka skradzionej wolności
w kokonie niewidzialności.
Wyrwany z jednej trzy czwartej
ulegam zmysłom porządku,
staję się nic nie warty
na końcu długiego wątku.
Wolno zmierzam do puenty,
mierząc się ze strachami.
W tej walce nie jestem święty,
bo kocham i cierpię z wami.