Dzień dobry, tak dzień dobry...
byłem wczoraj w urzędzie pewnej gminy. W całej Polsce panuje epidemia, przepraszam pandemia. Zagrożenie jest totalne aczkolwiek bezobjawowe. "Obowiązuje" zakrywanie ust i nosa, albo nosa i ust we wszystkich publicznych obiektach zamkniętych.
wchodzę... myśląc...znowu będzie to samo.
Będę musiał się tłumaczyć.
"Nie noszę maseczki bo nie muszę"
"Nie noszę maseczki bo nie ma takiego prawa."
"Nie noszę maseczki bo jestem intelektualnie niepełnosprawny i nie rozumiem dlaczego powinienem ją nosić."
"Nie noszę maseczki bo rozporządzenie nie ma umocowania w ustawie"
... itd itd...
Urząd przepisowo oklejony informacjami o "co widzę 19" "zakryj twarz" "zakryj usta" zostań w domu"
Szukuję się do boju o honor i wolność ...do ostatniego tchu...
a tu...
NIESPODZIANKA!. Pani w okienku uśmiechnięta bez maseczki... zwariowałem - myślę
Pani na schodach - bez maseczki...nie no żarty - myślę
Petent za mną wchodzi - bez maseczki... zaraz zaraz... Oni tu chyba takie zwyczaje mają , że bez maseczki chodzą....
może to ta słynna czerwona?, żółta?, zielona?, albo inna fioletowa? strefa?
Pytam.. gdzie znajdę tego i tego Pana... -proszę bardzo II. piętro...3. drzwi na lewo...- odpowiada zadowolona z siebie Pani.
Mogę tam normalnie wejść?..pytam niedowierzając...
-Nie ma problemu. Zachęca Pani...
Cuda .... Cuda... Cuda...
Wiara w ludzi wraca.
Idę na górę...wszędzie naklejki, plakaty, ostrzeżenia...obowiązkowe powywieszane....
i uśmiechnięci ludzie bez maseczek wokół.
można?
można.
tylko po co ta cała maskarada?
Komentarze