Do tej pory były wątpliwości, czy SLD poprze wniosek o rozwiązanie sejmu. Przed chwilą jednak Komorowski wyraził wątpliwość, czy tak szybko będzie głosowanie nad samorozwiązaniem sie sejmu.
Z dotychczasowych obserwacji wnioskuję, że Komorowskiemu nie przeszkadzałaby koalicja PO z SLD, a niedawne dziwne, bo wspólne, wystąpienie ze Szmajdzinskim zdaje się te wnioski potwierdzać. Poza tym w LiDzie ma przecież dawnych przyjaciół z UW.
Tym bardziej, że własnie zdecydowanie zaprzeczył możliwości współpracy z PiS. A więc to co czeka Polske po wyborach z przypadku wygranej PO to jednak POLiD.
Ale zanim do tego dojdzie Komorowski widocznie widzi dla siebie szansę na popremierowanie. Trzeba pamiętać, że to wlasnie on był kandydatem na premiera w tzw "rządzie fachowców" przy rozważaniu konstruktywnego wotum nieufności. Pomysł upadł, bo pojawił się inny super kandydat Kaczmarek, ale Komorowskiemu ten poprzedni zapewne bardzo się podobał.
Teraz trwa frontalny atak na Ziobrę - najlepszego ministra nie tylko w tym rządzie ale w ogóle w III RP. Ma on na celu noe tylko odsunięcie najbardziej zaangażowanego w walkę z korupcją człowieka, ale też jest okazją skłócenia JK z Ziobrą - stwarza sie wrażenie że Ziobro spiskował i nie był lojalny.
Przy poprzednich wyborach mimo iż byłam (i jestem!) zwolenniczką PiS, nie widziałam specjalnie zagrożenia w przypadku wygranej Platformy. Wtedy przecież i PO głosiła hasła konieczności naprawy państwa i walki z korupcją. Dziś już patrzę inaczej na PO - jeśli dziś dla nich groźniejszy jest Ziobro, to znaczy że PO juz odpuściła sobie walkę z korpucją. Według PO korupcja nie jest ważna - ważne jest, aby Kaczynskich odsunąc od władzy. A co potem?
Na to pytanie ani Komorowski ani nikt z PO nie odpowiada - no bo jak odpowiedzieć własnym zwolennikom: potem we współpracy z LiDem odrestaurujemy tę wspaniała III RP.
