Oj, to nie będzie dobry dzień dla Platformy. Jeden z tych, co to każdy by chciał, aby się skończył, nim na dobre się rozpoczął. Oto pewnie połowa salonu (i słusznie) zajmie się najnowszymi doniesieniami CBA (via Rzeczpospolita) o zamieszaniu dwóch prominentnych polityków tej partii - Zbigniewa Chlebowskiego i Mirosława Drzewieckiego, tzw. "aferą hazardową".
W takim razie ja pozostawiam temat do omówienia kolegom, a sam zajmę się nie mniej bulwersującą sprawą z udziałem partyjnej koleżanki Chlebowskiego i Drzewieckiego. Otóż Agnieszce Kozłowskiej-Rajewicz nie spodobał się nieco satyryczny komentarz dotyczący jej politycznej kariery, którego autorami są Igor Zalewski i Robert Mazurek. Panią poseł zbulwersował fragment: “Do polityki weszłam prosto z ulicy - wyznaje na łamach partyjnej gazetki posłanka Partii Miłości Agnieszka Kozłowska-Rajewicz. A co, na ulicy nie dało się zarobić?"
Tak to już jest z osobami publicznymi, że nie każdy komentarz na swój temat musi być pochlebny, nawet gdy broni się niebiesko-pomarańczowych barw Platformy Obywatelskiej. Zaskakująca, a zarazem bulwersująca jest jednak reakcja owej pani. Najzwyczajniej w świecie, niczym żul spod monopolowego, postanowiła wymierzyć sprawiedliwość pięścią, a dokładniej pięśćią męża, sugerując: Kozłowska-Rajewicz stwierdziła, że jej mąż “obije dziennikarzom ryja”.
Gratulujemy więc Pani posłance dystansu do siebie, reprezentowanej kultury osobistej i czekamy na dalsze równie humorystyczne co skandaliczne wypowiedzi polityków partii Donalda Tuska.
(Artykuł)
