W ostatnim czasie mamy do czynienia ze wzmożeniem w sprawie kwestii nocnej prohibicji w Warszawie. Działacze skrajnie lewicowych tzw. ruchów miejskich którego z jednym z najbardziej rozpoznawalnych przedstawicieli jest Jan Śpiewak chcą aby w całej Warszawie na wzór części gmin w Polsce była w nocy prohibicja alkoholowa. Od kilku lat samorządy mają prawo decydować o wprowadzaniu ograniczeń w sprzedaży alkoholu w nocy. Ta dyskusja przeniosła się na szczebel państwowy i np. Lewica chce aby w całej Polsce odgórnie był zakaz nocnej sprzedaży alkoholu i całkowity zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych. Popierane są te pomysły przez część PO ale i część PiS-owców zwłaszcza tych najbardziej etatystycznych którzy przecież gdy rządzili to umożliwili wprowadzanie nocnych prohibicji przez samorządy.
Te pomysły są rodem z państwa totalitarnego. Pomijając już kwestie tego że i tak kto chce się napić alkoholu to albo kupi na zapas albo zdobędzie to np. w szarej strefie, może rozkręcić się bimbrownictwo itp. to sama idea zakazu uderza w najbardziej podstawowe prawo - wolność.
Jak ktoś chce się napić alkoholu powinien mieć możliwość kupić go o której chce i gdzie chce jeśli tylko dana placówka ma sprzedaż alkoholu. Władza państwowa nie jest od tego aby ,,dbać" o obywateli, to jest paternalizm, zawsze kończy się to tym że państwo zakazuje czegoś początkowo szkodliwych dla zdrowia pod pretekstem troski o zdrowie a potem zakazuje już innych rzeczy pod byle pretekstem a pętla dla obywateli się będzie zaciskać. Każdy osobiście powinien dbać o swoje zdrowie tak jak uważa za słuszne a jeśli ktoś tego nie chce robić tylko nawet życie ryzykuje to jego indywidualna decyzja, jest taka rzymska maksyma ,,chcącemu nie dzieje się krzywda".
Drugi argument jest taki że to ograniczy burdy, kłótnie w nocy, zakłócanie ciszy nocnej itp. Tylko że po pierwsze od tego jest policja aby dbać o porządek - każdy obywatel płaci podatki również na służby mundurowe - po drugie to jest prewencjonizm i odpowiedzialność zbiorowa tzn. zakładamy że każdy człowiek pod wpływem alkoholu awanturuje się i zakłóca spokój - a celem prawa jest karanie popełnionych czynów a nie tworzenie ,,prawa" które działa ,,prewencyjnie" - a po trzecie awantury i zakłócanie spokoju i porządku publicznego może robić też trzeźwy człowiek który nie pił żadnego alkoholu.
Kolejny argument to obciążenie SOR-ów i tym samym większe koszty leczenia. Oprócz tego że nie ma danych że np. po długim weekendzie jest większe obciążenie na SOR-ach to nawet jeśli by tak było to po pierwsze każdy pracujący płaci bezpośrednio składki na NFZ, a i z budżetu czyli z pieniędzy podatników jest finansowana służba zdrowia - i tak nieefektywnie mimo coraz większego dosypywania forsy - więc każdy ma prawo do leczenia jeśli płaci składki i podatki nawet jeśli sam doprowadza się do takiego stanu a państwo nie ma prawa moralnego nakazywać zdrowego stylu życia. Po drugie wygląda to na klasyczne zwalanie winy za stan służby zdrowia z władzy państwowej na zwykłego obywatela jakby oskarżyć jeszcze że to nie rząd odpowiada za stan służby zdrowia tylko to przez pijących alkohol obywateli jest zły stan służby zdrowia - pośrednio to jest sugerowane. W czasach rządu PiS tak troszczono się o zdrowie obywateli w czasach histerii Covid-19 że doprowadzono do ponad 200 tysięcy nadmiarowych zgonów w większości niezwiązanych z wirusem bo nie leczono na inne choroby ludzi (a obostrzenia popierały też partie dzisiaj tworzące rząd które były wtedy w opozycji). Lepiej wtedy byłoby gdyby tak nie troszczono się o obywateli to wszyscy by na tym lepiej wyszli.
Kolejna kwestia to alkohol na stacjach benzynowych. Chcą zakazać bo to ,,stacja benzynowa, nie alkoholowa". Idąc tym tokiem rozumowania to powinno tylko paliwo być dostępne na stacjach benzynowych a cały stos artykułów spożywczych tj. pieczywo, woda, słodycze, gazety, leki bez recepty, akcesoria codziennego użytku - wszystko to powinno być skasowane idąc tym tokiem rozumowania no bo to stacja benzynowa a nie sklep spożywczy. A i tutaj też prewencyjnie zakładamy że ktoś kto kupuje alkohol na stacji benzynowej to pije go od razu i jeździ pijanym - pomijając już to że to samo można zrobić z alkoholem ze sklepu by jeździć pijanym na drodze - to prewencyjnie zakładamy że alkohol ze stacji od razu jest wypijany, że nikt nie dowiezie go bez otwierania do domu, a po drugie znowu wracamy do punktu że od tego jest policja na którą płaci się podatki by łapała pijanych kierowców w tym wypadku.
Wolność obywatelska to podstawa. Nikt nie ma prawa jest ograniczać bo jakimkolwiek - słusznym czy nie słusznym - pretekstem. Nie ma nic gorszego niż politycy którzy chcą się troszczyć o zdrowie obywateli. Wtedy lepiej naprawdę trzeba się bać.
Inne tematy w dziale Polityka