Nic się nie dzieje, proszę pana, jak w polskim filmie. Dłużyzny. Jak w polskim filmie czyli jak w Peło. Żadnych skandali. Tusk ostatnio nie wyrzucił z partii żadnego swojego przyjaciela, nawet totalitarna napaść na sklepy z dopalaczami uszła mu na sucho – społeczeństwo najwyraźniej zjadło tę cytrynę bez cukru zachwalając niezrównaną słodycz niewolnictwa. A w samej organizacji żadnych ruchów tektonicznych, dyskusji o przyszłości, o programie, o personaliach, o czymkolwiek. Nuda, panie.
Protegowany Tuska, czyli lokator Pałacu Prezydenckiego, także się ukrywa, a jeśli już przypadkiem przyłapie go jakiś paparazzi, to wysławia się tak gładko, że można się poślizgnąć nawet stojąc bez ruchu. Co ciekawe, jego maniera mówienia bez otwierania ust nie wywołuje u posła Palikota podejrzeń co do stanu trzeźwości głowy państwa, chociaż akurat Palikotowi skandale i rozróby potrzebne są jak tlen i woda.
Po prostu nie idzie się do Peło przyczepić – brak punktu zahaczenia. Wiejsko-sielski krajobraz widziany z powolnego statku wycieczkowego. Cukierkowa telenowela.
A przecież może być pięknie: Schetyna mógłby zapowiedzieć, że widzi się w nieokreślonej przyszłości na czele, sprytnie nie precyzując, czy chodzi mu o przewodniczenie partii, rządowi czy krajowi. Do porządku przywołałaby go Gronkiewicz-Waltz zarzucając przepychanie się w drzwiach przed kobietą. Tusk udzieliłby obojgu Bardzo Poważnego Ostrzeżenia, prezydent, na chwilę wybudzony z letargu, wymamrotałby „Pax, moi mili, pax” po czym z powrotem zapadłby w zimowy sen. Zamęt w Peło skomentowałby prezes Kaczyński, siarczystymi słowy zwracając uwagę opinii publicznej na brak zasad demokracji wewnątrzpartyjnej w ugrupowaniu wasali kondominium. Gazety ostrzelałyby partię rządzącą mową nienawiści, co z kolei skłoniłoby Tuska do napomknięcia o konieczności zmiany ustawy medialnej, mającej na celu liberalizację rynku usług cenzorskich. By się działo.
A tak – nuda, panie. Chciałoby się coś o Peło napisać, coś wykraczającego poza oczywiste zarzuty a propos podnoszenia podatków czy braku oszczędności w wydatkach budżetowych, coś krwistego, mocnego, dobitnego – a tu klops.
Cóż się tedy dziwić, mój szczypiorku, że PiS zmonopolizowało nagłówki gazet oraz prajm tajm w telewizji…
Inne tematy w dziale Polityka