Dowodem [tutaj piętrowa obelga] Tuska i jego reżimu jest – jak twierdzą mistycy skupieniu wokół Jarosława Kaczyńskiego i Antoniego Macierewicza – oddanie śledztwa Rosjanom. Ta niesłychana zdrada stanu [wysokie C] uniemożliwia dotarcie do „prawdy” [czyli wersji różnej od zwykłego wypadku komunikacyjnego].
Gdy rzecz rozważyć jednak dokładnie, bez histerii i gorejących łez, to decyzja tego [złożone wyzwisko] Tuska jest dla zwolenników „prawdy” korzystna. Powód jest bardzo prosty.
Śledztwo „przejęli” Rosjanie. Jaka jest jakość tego dochodzenia i wartość ustaleń, to [porozumiewawcze kiwanie głową] wszyscy wiedzą. To stek bzdur, niedomówień i generalnie próba wybielenia się kosztem całkowicie czystych i niewinnych pilotów. Demaskowanie ruskich skandalicznych krętactw zajmie lata, ilość wstrząsających niedomówień sprawi, że w ich obliczu zbledną rewelacje z Łykiliks. Krótko pisząc – będzie z czego Moskwę egzaminować, zaczepiać, domagać się wyjaśnień, oczerniać na arenie międzynarodowej etc. Jest punkt zaczepienia.
Gdyby śledztwo prowadziła strona polska, to tak dobrze by nie było. Brakowałoby wszelkich możliwych danych dostępnych na miejscu katastrofy, nie sposób byłoby wzywać na przesłuchania świadków, trudno byłoby się doprosić o plany, szkice, zapisy i tak dalej. Z braku materiału polscy śledczy musieliby się skoncentrować na dostępnych informacjach, a więc głównie na roli pilotów i ich gości odwiedzających kokpit podczas lotu. Starannie zbadałoby sytuację w 36 pułku, kwestię symulatorów, nierozstrzygniętego przetargu na nowe samoloty… Z całą pewnością wyszłoby na jaw wiele przykrych faktów związanych z notorycznym łamaniem wszelkich procedur. W naturalny sposób ciągle by przywoływano wypadek CASY, który chluby polskiemu lotnictwu nie przyniósł. Sprawa utonęłaby w zalewie wzajemnych polsko-polskich pretensji. Naturalnie śledczy zostaliby oskarżeni przez [wiadomo kogo] o niechlujstwo, uleganie Ruskom, niezdecydowanie [etc.].
W takich warunkach dochodzenie nie tylko do „prawdy”, lecz i do prawdy byłoby znacznie trudniejsze. „Oddanie śledztwa” Rosjanom usuwa tę niedogodność, dając pole dowolnym interpretacjom. Na przykład „wina pilotów” to oczywista sowiecka bezpodstawna złośliwość; gdyby śledztwo prowadziła Polska, to „wina pilotów” byłaby rozważana jako główna przyczyna wypadku. W drugiej kolejności czekałyby na wyjaśnienie pielgrzymki do kabiny pilotów. Dla amatorów „prawdy’ są to rozważania niedopuszczalne…
A zatem – jakież to szczęście, że ruskimi szalbierstwami można to i owo zakamuflować! Jak to dobrze, że Tusk nie „zabrał śledztwa Rosjanom”…!
Inne tematy w dziale Polityka