Znak drogowy „zakaz parkowania” jednoznacznie sugeruje, że dla kierowców nie ma w społeczeństwie miejsca i z całą pewnością nawołuje do nienawiści. Kojarzy mi się ze znakami "zakazu wstępu dla Żydów i Polaków" jakie Niemcy umieszczali przy kawiarniach, budynkach i w środkach komunikacji.
To nie moje słowa, Mła aż tak mądry nie jest, by sformułować powyższe niezwykłe wnioski. Do tego trzeba profesora. Niemniej Mła jest na tyle inteligentny, by przyjąć do wiadomości słuszność powyższego rozumowania. Istotnie, zakazywanie stawiania samochodów w miejscach się do tego nadających z pewnością prowadzi do wykluczenia kierowców ze społeczeństwa. Znaki „zakaz parkowania” nawołują do nienawiści i aktów przemocy, wielokrotnie już zdarzały się przypadki porysowania gwoździem karoserii lub przebicia opon – wszystko to w cieniu złowrogiego słupa z zakazem. Jak to możliwe, że w Polsce, w kraju ciężko doświadczonym niemiecką okupacją, toleruje się tego typu symbolikę?
Wszystko przez ekspertyzę dokonaną przez parę ignorantów, którzy pochopnie i bezmyślnie uznali, że choć jest on "symbolem obscenicznym lub co najmniej niesmacznym , trudno doszukać się w nim wątków faszystowskich, rasistowskich, nazistowskich , czy też szerzących nienawiść narodową". Na szczęście Profesor czuwa i na tak zwanej ekspertyzie nie zostawia suchej nitki:
- Ta ekspertyza jest moim zdaniem bezwartościowa. […] "Zakaz parkowania" uważam za absolutny skandal. [...] Uważam, że ekspertyza powinna być powtórzona, a przeprowadzić ją powinni ludzie bardziej kompetentni.
Profesor skromnie przemilczał nazwisko osoby godnej powoływania na stanowisko biegłego. Właśnie po tym poznaje się prawdziwego geniusza i dżentelmena, umiejętnie sugerującego właściwe rozwiązania, a niczego przy tym nie narzucającego. Co więcej, dowód większych kompetencji też jest znany: kojarzy mi się. Mła się nie kojarzy, komuś innemu się nie kojarzy, niezliczonym się nie kojarzy – a Profesorowi się kojarzy. Siłą rzeczy osoba lepiej kojarząca bardziej nadaje się na eksperta. Dobre kojarzenie zastępuje wszelkie inne dowody.
W całym tym żałosnym incydencie jest na szczęście światełko nadziei na lepsze jutro. Oto jeden z nieudolnych biegłych zaprzecza, jakoby miał coś wspólnego z Zarządem Dróg, odpowiedzialnym za wtykanie faszystowskich symboli w pobocza dróg i ulic:
z ZDM nie mam nic wspólnego, a jego działalności nie akceptuję i nie popieram.
Mimo wszystko – godna pochwały postawa. Proponuję, aby od dzisiaj każdy, kto wypowiada się na „tematy niebezpieczne”, najpierw z góry zastrzegał, że nie jest członkiem/sympatykiem/życzliwym podejrzanych ruchów i idei. Na przykład historyk piszący o czasach III Rzeszy powinien zacząć od:
„…ideologii nazistowskiej nie popieram, brzydzę się na wspomnienie samego tego słowa. Przysięgam na tęczowy szalik, że moje dzieła poświęcone Hitlerowi są całkowicie nieobiektywne i służą zohydzeniu tego potwora. Zaręczam, że wszystkie fakty mogące postawić Hitlera, tfu, w dobrym świetle starannie odrzuciłem.”
Jeśli tego typu odpowiedzialna postawa rozszerzy się na większość społeczeństwa, to żadni biegli nie będą sądom potrzebni. Wyroki skazujące będą zapadać natychmiast.
Szkoda tylko osieroconego profesora-eksperta…
Inne tematy w dziale Polityka