Latanie samolotami, szczególnie takimi bezpieczno-awaryjnymi jak bombowce Tu-154M, jest bardzo ekscytujące. Kilkanaście metrów nad ziemią można napotkać złowrogie lewitujące osoby trzecie, które zabawiają się rozkręcaniem przelatujących obok samolotów. Z owymi chuliganami ściśle współpracują płanetnicy, czyli specjaliści od manipulowania zjawiskami atmosferycznymi. Jakby tego wszystkiego było mało, podejścia do zapyziałych postsowieckich aerodromów są zaminowane. Napowietrzne pola minowe to nic innego jak miny zakopane w oparach mgły lub obłoczkach, które ujawniają swe śmiertelne właściwości dwoma silnymi wstrząsami. Wlecieć w napowietrzne pole minowe jest tym łatwiej, że miejscowi z premedytacją nie wbili w powietrze drąga z tablicą o treści „МИН НЕТ”.
To nie koniec. W okolicach smoleńskiego lądowiska grasuje fruwający sekator. Sekator ów, niczym rasowy ogrodnik, modeluje korony drzew w fantazyjne wzory. Nikt go nigdy nie widział, niemniej każdy chętny może podziwiać efekty jego działalności – skoro bombowiec nie uderzył w żadne drzewa, to wycinanki mogą być tylko jego dziełem.
Nieuchwytne osoby trzecie i niewidzialni płanetnicy zostali zaobserwowani jedynie przez swoje ofiary. Piloci i pasażerowie byli świadomi przebiegu dramatu. Stąd okrzyki przerażenia na widok latających min i starosłowiańskich demonów. Nikt na ziemi niczego nie zauważył. Zresztą – jak często widujemy chmurników?
Osoby obdarzone niezależnymi, analitycznymi umysłami zadadzą w tym miejscu podchwytliwe pytanie: A skąd to wszystko wiadomo? Kto daje świadectwo prawdzie? Odpowiedź jest skromna i jednocześnie zdecydowana:
podjęliśmy prace nad analizą tysięcy zdjęć wraku i szczątków. Badania jednego z zespołów naszych ekspertów pozwoliły zidentyfikować miejsce, gdzie zaczął się rozpad kadłuba. Oczywiście, badanie śladów, które widać na zdjęciach, nie jest tak wiarygodne jak badania na miejscu. Oczywiście. Czymże jednak jest ten drobiazg
w obliczu matactw, w których uczestniczy nawet sama Pani Zuzanna Kurtyka? Dwuwymiarowe zdjęcia robione z nieznanej odległości wystarczają do budowania
hipotez, oględziny brzozy przez
naszych ekspertów za pomocą krawieckiego centymetra są zbędne. Dobra hipoteza to hipoteza z właściwie dobraną treścią, a nie rzeczywistymi, mierzalnymi dowodami. Z czego wynika, że raporty MAK i Millera nie są dobrymi hipotezami, ponieważ
żaden z tych raportów nie przytacza ani jednego dowodu na fakt uderzenia w brzozę, ani też jakiejkolwiek analizy, iż takie uderzenie oderwałoby skrzydło. Dowody zastąpiono propagandą i medialnym praniem mózgów. Z konkluzją (pranie mózgów i propaganda) nie sposób się nie zgodzić.
Stanęliśmy tedy na twardym gruncie dobrych hipotez. Oto kolejna hipoteza sformułowana tonem nie znoszącym sprzeciwu (krytyki): W rzeczywistości wszystko aż do 26. m nad ziemią przebiega tak, jak zaplanowano. Piloci podejmują decyzję o odejściu wtedy, gdy na wysokości 100 m nad pasem nie widać ziemi. Samolot zachowuje się prawidłowo, reaguje na to polecenie. Wtedy jednak następuje wydarzenie zewnętrzne, dochodzi do dwóch wstrząsów, samolot traci skrzydło. Znajdujący się na pułapie 100 metrów samolot rozpoczyna prawidłowe wznoszenie. Wznosi się ze 100 na 26 metrów. Na 26 metrach wlatuje w pole minowe i co dalej, to już wiemy. Nie wiemy tylko jednego: jakim cudem wznosząc się ze 100 m bombowiec znalazł się na 26? Mnie przyszedł na myśl płanetnik z lassem w dłoniach, niemniej nie jestem przekonany, czy to aby „dobra hipoteza”. Za dużo chyba zwalania wszystkiego na biednych płanetników, tym bardziej, że podejrzany jest jeszcze jeden.
Mała, zestresowana Rosja bardzo obawiała się potężnego imperatora sąsiedniego mocarstwa. Tchórze i terroryści wyrównują swe szanse podstępnymi zamachami. Tę konkretną sytuację można porównać do czynu Roberta Forda strzelającego w plecy swemu sławnemu kumplowi. Tylko tym sposobem posiadacze operetkowego nuklearnego instrumentarium mogli dorwać zarządcę ultranowoczesnych, groźnych Rosomaków. Stąd determinacja Plusnina, aby za wszelką cenę sprowadzić samolot w pułapkę: „Warunków do lądowania nie ma”.
Inne tematy w dziale Polityka