…uprzejmie zaproponował wczoraj Pawlak Waldemar, car MinGosp, w odpowiedzi na żale aroganckich kierowców. Życzliwość dla tak zwanych obywateli walczy u Jego Wysokości o lepsze z geniuszem, przeto nie ograniczył się ów wybitny mąż do jednej dobrej rady, zaproponował poddanym jeszcze jedno rozwiązanie nie swojego problemu: jeśli kogoś na elektryczne auto nie stać, to niech przesiądzie się do tramwaju.
Tak, przecinanie węzłów gordyjskich to umiejętność zastrzeżona dla umysłów wybitnych. Przesadzenie zmotoryzowanych do komunikacji miejskiej to pomysł, który od razu przypomina innego genialnego myśliciela, Nikodema Dyzmę. Dyzma uważał, że w Polsce powinno się mówić po polsku. „A jak ktosz nie potrafi?” miała wątpliwości hrabina Koniecpolska. „To niech się nauczy” uciął Prezes Banku Zbożowego. Pawlak Waldemar umiejętnie nawiązuje do klasyka, zresztą sam – zarówno z zachowania jak i fizjonomii – mógłby z powodzeniem wystąpić w nowych wersjach seriali o Dyzmie i gospodarzu domu Stanisławie Aniele, przebijając dokonania nieodżałowanego Romana Wilhelmiego.
Czy wszyscy chciwi kierowcy zmieszczą się do komunikacji miejskiej – tego nie jestem w stanie oszacować, nie jestem ministrem gospodarki. Chciałbym jedynie podlizać się Jego Cesarskiej Mości i podkreślić, że Jego koncepcja zastąpienia samochodów szynobusami przyniesie liczne korzyści. Oto z dróg znikną te cholerne Tiry, zaopatrzenie będą dowozić do wiejskich sklepików ekologiczne tramwaje. Zawartość CO2 w polskim powietrzu od razu się zmniejszy, dzięki czemu unikniemy podwyżek cen energii związanych z koniecznością przestrzegania limitów zanieczyszczeń. Kto wie, może wizja tramwajów w Legionowie, Białogardzie czy Chęcinach to jedynie wstęp do śmiałego planu budowy transpolskich linii metra? Wsiadamy do kolejki podziemnej w centrum Warszawy i po godzinie jesteśmy w Radomiu. Bez korków, bez nerwów, bez konieczności płacenia 6, 7, 8… 15 PLN (nie mam pewności, na którym progu nasi władcy mają zamiar ustabilizować ceny) za litr paliwa. Pieniądze na inwestycje przecież są – po tym, jak wehikuły spalinowe staną się niepotrzebne, nie trzeba będzie marnować środków na budowę autostrad. Tym bardziej, że auta na baterie autostrad nie potrzebują.
Na zakończenie mojego lizusowskiego peanu na cześć Pawlaka Waldemara pragnę zwrócić uwagę, że naszego idola charakteryzuje niezwykle subtelne poczucie humoru: Jeśli chodzi o akcyzę to idziemy po minimalnych stawkach. 1 stycznia br. owa minimalna stawka stała się jeszcze bardziej minimalna dla oleju napędowego, zaś ilość podatku w cenie paliwa wynosi około 60%. Ponad połowa jako „minimum” – czyż to nie uroczy żart, wygłoszony w manierze Bustera Keatona, „człowieka o kamiennej twarzy”?
Inne tematy w dziale Polityka