Pytanie „Jak zarobić, aby się nie narobić” towarzyszy ludziom od dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma rzekami i tak dalej. Motywacja jest oczywista, przeto chętnych do znalezienia kamienia filozoficznego nie brakuje. Poszukiwania zakończyły się częściowym sukcesem w XIX wieku – socjaliści stworzyli namiastkę tynktury, którą nazwali „Państwodaje”. Państwodaje nie jest jednak doskonałe, głównie z powodu narastających problemów z tym daje – chętnych do brania jest więcej od pogłowia dających. Beneficjenci daje się jednak – jakież to ludzkie – do przywilejów przyzwyczaili, przeto trudno im wyrzec się tego, co się im „należy”.
Taksówkarze zablokowali wczoraj parę miast w proteście przeciw nieśmiałej likwidacji części wszechobecnego socjalizmu. Otwarcie zawodu taksówkarza bardzo się taksówkarzom nie podoba. Nie podoba dlatego, że deregulacja wyważa zamknięte wrota ich folwarku. Konkurencja jest dobra w piekarniach, zakładach szewskich czy stanowiskach fabrycznych przy tokarkach, natomiast cierpiarze, w odróżnieniu od piekarzy, szewców i tokarzy, mają na utrzymaniu rodziny. A przecież jeśli deregulacja wejdzie w życie, to na każdym miejskim skrzyżowaniu staną cztery taksówki no i godnie zarobić się nie da, ponieważ nadmiarowi taksówkarzy na pewno brak klientów wywołany przerostem podaży będzie się opłacać.
Amatorzy daje mają zatem inny pomysł – regulacje należy rozbudować. Brak konkurencji jest przecież najlepszym gwarantem uprzejmej obsługi, wysokich standardów i niskich cen. Cierpiarze wyłożyli ogółowi tę prawdę prościej na jednym ze swoich transparentów: Precz od naszych pieniędzy.
Prościej faktycznie się nie da.
Inne tematy w dziale Polityka