Że też to jeszcze naszym władcom do głowy nie przyszło… Choć może to jedynie kwestia braku odpowiednich środków technicznych, jako że sam pomysł wyjęcia spod prawa naszych wspomnień jest genialny w swej prostocie i jakże korzystny dla klasy politycznej.
W praktyce wyglądałoby to tak: zdecydowana na wszystko formacja polityczna wygrywa wybory pod dowolnymi, chwytliwymi hasłami, kosząc nimi konkurencję. Następnie zwycięzcy zmieniają prawo na lewo (czyli robią dokładnie to, czym zajmują się politycy na całym świecie, nikogo więc nie zaskoczą) delegalizując osobiste, prywatne wspomnienia. Obiecywał taki jeden budowę dróg, a nie fotoradarów, po czym zrobił na odwrót? Zapowiadał, że przychyli nieba rodzinom z dziećmi, a zamiast tego skoncentrował się na przywilejach dla nierozmnażających się dewiantów? Gadał, że nie będzie podnosił podatków i rozbudowywał pasożytniczej administracji, a zrobił dokładnie odwrotnie? Nawet jeśli, to pamiętanie o pierwotnych obietnicach jest niezgodne z prawem. Albo o nich zapomnisz, kryminalisto, albo zostaniesz ukarany. Tym sposobem raz zdobytej władzy już nigdy nie oddamy.
Koncepcja powyższa pojawiła się w sferach wysokokulturalnych, a konkretnie u znakomitego pianisty, Zimermana Krystiana. Zimerman Krystian okropnie się zdenerwował, kiedy sokolim wzrokiem wykrył na widowni osobę ze smartfonem wymierzonym w Jego Nieskazitelność. Geniusz zszedł ze sceny, a kiedy wrócił, wyjaśnił swoje zachowanie raczej mało dorzecznie: „YouTube ogromnie niszczy muzykę”. Bezpośredni związek jakiegoś smartfona z TwojąTrąbą nie wydaje się być oczywisty, no ale zadzierający nosa artysta widzi dalej i wyżej, przez co jego uwagi niekoniecznie muszą być zrozumiałe dla plebsu.
Artysta Zimerman wyraził się prosto, lecz niezrozumiale. Jego wypowiedź na język ludzki przetłumaczył Herr Ohnesorg, dyrektor festiwalu zaszczyconego przez naszego wybitnego klawiszowca: „To była kradzież”.
Jakieś indywiduum nagrało sobie recital artysty na telefon komórkowy. To, co tej osobie stało przed oczami, zostało uwiecznione w marnej kopii. Powstaje pytanie – a co właściwie zostało ukradzione? Z czego został obdarty artysta Zimerman? Co stracił? Gdyby na widowni siedział Wolfgang Amadeusz, bez smartfona, lecz ze swoją perfekcyjną pamięcią, to czy również dokonywałby „kradzieży” nagrywając zmysłami występ klawiszowca Krystiana? Przecież Wolfgang Amadeusz bez problemu potrafiłby skopiować popisy naszego asa…
Wydaje się, że odpowiedź znamy – tworzenie wspomnień niektóre środowiska uznają za „kradzież”. A skoro mamy do czynienia z przestępstwem, to za winą musi iść kara. Stąd już tylko krok do zaproponowanej na wstępie propozycji.
Co tu jest zabawne? Ano to, że artysta Zimerman to znakomity odtwórca. Na wspomnianym festiwalu grał utwory Karola Szymanowskiego…
Inne tematy w dziale Polityka