Jak podaje Wikipedia, 13 grudnia 1981 roku wprowadzono w Polsce stan wojenny. Tego samego dnia, w roku 1545 rozpoczęły się obrady Soboru Trydenckiego, a w roku 1951 weszła w życie Karta Organizacji Państw Amerykańskich. 13 grudnia, to także rocznica urodzin papieża Sykstusa V, Ewy Gawryluk, Agnieszki Włodarczyk czy Gerlinde Kaltenbrunner. Mowa w każdym razie o wydarzeniach mniej lub bardziej zamierzchłych, które w różnych osobach mogą wzbudzać różnego typu emocje. Wybuch stanu wojennego i mit "Solidarności", są dla osób urodzonych wystarczająco wcześnie, by móc ich bezpośrednio doświadczyć, z całą pewnością przeżyciem pokoleniowym, takim, jakim dla innych generacji mogło być powstanie styczniowe lub spustoszenie Podola. Jak jednak bywa z przeżyciami pokoleniowymi, dla osób trochę młodszych pozostają już właśnie niczym więcej jak tylko wydarzeniem historycznym.
Sytuacja taka nie jest wyrazem znieczulenia na to, co ważne, czy brakiem patriotyzmu, tylko wynikiem naturalnej kolei rzeczy, skutkiem upływu czasu. To na ile intensywnie interesujemy się wydarzeniem, które miało miejsce przed naszym urodzeniem, wynika już z zupełnie innych przesłanek. Można w końcu z powodzeniem wyobrazić sobie osobę, która codziennie rozpamiętuje wiktorie polskiego oręża w wieku XVI lub XVII albo opłakuje Orlęta Lwowskie, nie interesując się przy tym wydarzeniami z II połowy XX wieku. I to nie jest brak patriotyzmu, brak zainteresowania historią, czy polityczna znieczulica – nie można w końcu interesować się wszystkim. Dla starszych pokoleń konserwatystów istnieją wydarzenia, które zaszły za ich życia, stanowiące kamienie milowe fundujące ich światopogląd i rzutujące na całą późniejszą działalność. Wydaje się, że w naturalny sposób te same wydarzenia – jakkolwiek byłoby to dla wspomnianych osób niepojęte czy obrazoburcze, dla pokoleń młodszych należą już do tej samej kategorii co przyłączenie Milska i Łużyc albo Rewolucja Krakowska.
Krótko: wielu wydaje się skandaliczne, że w ulicznych telewizyjnych sondach młodzi ludzie w ogóle nie wiedzą, co miało miejsce 13 XII. Otóż jest to tak samo skandaliczne, jak to, że ktoś nie pamięta daty dziennej bitwy pod Wiedniem lub bitwy pod Monte Cassino. Czyli - umówmy się - niespecjalnie skandaliczne, chyba że w oczach kogoś, kto ma bzika na punkcie historii. Bo stan wojenny jest dla młodego pokolenia taką samą historią, jak tamte wydarzenia. Warto zaznaczyć, że za taki stan świadomości historycznej, odnoszącej się do XX wieku, odpowiedzialny jest w dużej mierze system szkolnictwa. Jak wiadomo historię i historię literatury przerabia się w szkole od czasów najbardziej zamierzchłych po współczesność, czyli w praktyce rzadko dochodzi się w ogóle do II Wojny Światowej, a do Gierka - nie wspominając o "Solidarności" - nigdy. Nietrudno wobec tego znaleźć pośród młodszego pokolenia osoby żywo dyskutujące na temat I Rzeczpospolitej, podczas gdy takich którzy wiedzą cokolwiek o PRL nie ma prawie wcale. Wyrobienie się takiej czy innej świadomości historycznej skutkuje przy okazji kształtem świadomości politycznej i postrzeganiem charakteru podziałów przebiegających przez scenę polityczną.
Nie wiadomo na pewno, wydaje się jednak, że składając w całość poszczególne elementy układanki, świadomość historyczna młodego człowieka wyglądać może następująco (odpowiedź na to pytanie jest nieco ułatwiona, gdyż w dużej mierze mówimy o sobie):
Do lat osiemdziesiątych należało uporanie się z komunizmem, do dziewięćdziesiątych z postkomunizmem i medialną dominacją Gazety Wyborczej. Były to czasy, w których osoby w naszym wieku mogły co najwyżej biernie i w małym stopniu krytycznie przyglądać się wydarzeniom politycznym. Rzeczywistość III Rzeczypospolitej, w której dorastaliśmy była tym, do czego musieliśmy się ustosunkować, afirmując ją lub przeciwko niej się buntując. Nie sposób mieć wielkiego szacunku dla mitu założycielskiego III RP, skoro nie doświadczyło się bezpośrednio komunizmu, doświadczywszy jednocześnie skutków reformy Balcerowicza czy społecznych szkód, koniecznie towarzyszących wysiłkowi transformacji. Nie sposób było myśleć o "Solidarności" czy stanie wojennym, gdy taka "Solidarność", jaką się znało, miała twarz Mariana Krzaklewskiego i nazywała się AWS.
Podobnie sytuacja ma się z Janem Pawłem II, którego przemówienia w naszych czasach trudno było – z racji sędziwego wieku papieża – w ogóle zrozumieć, a entuzjazm rodziców, jakkolwiek udzielał się na zasadach rządzących tłumem, nie był jednak do końca jasny.
Publicystyka konserwatywna wałkująca wciąż te same nieaktualne tematy, wydawała się inspirująca w okresie liceum, już na studiach jednak przestała wystarczać, nie dając stosownej odpowiedzi na bieżące problemy. I wtedy wybory wygrał PiS. Zwycięstwo PiSu w 2005 roku i jego dwuletnie rządy były bez wątpienia największym i najważniejszym wydarzeniem politycznym w życiu naszego pokolenia. Widać to wyraźnie i bezdyskusyjnie, ponieważ jedynie ten temat wzbudza tak wielkie emocje i wzbudza je u każdego. Wobec zwycięstwa PiSu nikt nie mógł pozostać obojętnym i chociaż teraz już prawdopodobnie partia ta nigdy nie odzyska władzy, wydaje się, że stosunek do niej stanowi najważniejsze kryterium określające stanowiska polityczne.
Zmiana tematów debaty publicznej, która dokonała się w tamtym okresie, może nie do końca zgodnie z wolą autorów tejże zmiany, odsunęła tak naprawdę przebrzmiałe kwestie lustracji, relacji komunizm-postkomunizm itp. na boczny tor, rozpościerając na nowo polityczny spór na zupełnie innych osiach, które od tamtej pory stanowią wyznaczniki politycznej ważności dla młodego pokolenia. Te pary pojęć to egalitaryzm - elitaryzm, Polska solidarna - Polska liberalna, suwerenność - Europa, równość - wolność, polityka - ekonomia i pewnie cały szereg innych, które można by bardzo długo wymieniać. I zupełnie nie ma znaczenia, że Niesiołowski i Macierewicz wywodzą się z tego samego środowiska, czy to, że ktoś należał do PZPR, a ktoś nie. Nowy podział sceny politycznej dokonany przez zwycięstwo PiSu zmył stare rozróżnienia, przesuwając tym samym fundujące je wydarzenia do sfery zamierzchłej historii, zrównując stan wojenny z Wojną Kokoszą i czyniąc Jaruzelskiego równie śmiesznym, odległym i niegroźnym co wojewoda Sieciech.
Możemy obiecać, że będziemy pielęgnować pamięć o stanie wojennym i jego ofiarach, nie bardziej jednak niż pamięć o okupacji, wywózkach na Sybir czy powstaniu Chmielnickiego. Twórczo jednak odniesiemy się do tego, z czym Polska ma do czynienia teraz.
Dlatego właśnie na 13 grudnia składamy najszczersze urodzinowe życzenia Agnieszce Włodarczyk, Ewie Gawryluk oraz Gerlinde Kaltenbrunner – zdobywczyni 13 ośmiotysięczników – w imieniu pokolenia PiS-lub-antyPiS!
Wojciech Czabanowski, Błażej Skrzypulec
Wydawca Pressji
Strona Pressji
www.pressje.org.pl
Poglądy wypowiadane przez autorów nie stanowią oficjalnego stanowiska Pressji, stanowisko Pressji nie jest oficjalnym stanowiskiem Klubu Jagiellońskiego, a stanowisko Klubu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Stanowisko Uniwersytetu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem autorów.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura