frasobliwy-j.s. frasobliwy-j.s.
133
BLOG

IZRAELSKI ZAMACH A SPRAWA POLSKA!

frasobliwy-j.s. frasobliwy-j.s. Polityka Obserwuj notkę 34

                                                                                                                                05.03.2010 r. 
                                                                          

     IZRAELSKI ZAMACH A SPRAWA POLSKA!

W czasie, gdy na tym Forum słusznie dominuje temat zagrożenia Rzeczpospolitej ze strony WSI i podejrzanych kandydatur PO na urząd prezydenta, ja znów poświęcam uwagę sprawie pozornie dla Polski bardzo odległej, mianowicie niedawnemu zamachowi tajnych służb Izraela w Dubaju.

     Zatrzymuję się nad tym wydarzeniem z uporem, gdyż napawa mnie ono obawą, że zagrożenie dla naszej suwerenności może istnieć nie tylko ze strony tajnych służb powiązanych z komuną i imperium rosyjskim, ale również ze strony wywiadu, pozornie małego i odległego kraju, będącego w rzeczywistości także mocarstwem. Czy aby skoncentrowanie się na niebezpieczeństwie idącym tylko ze wschodu, nie odwraca naszej uwagi od zagrożeń z tamtego kierunku ? – Sprawa zbrodni w Dubaju, jest chyba dobrą okazją do zagajenia dyskusji na ten temat.

     Mniej więcej w rocznicę masakry w Gazie, uznanej nawet przez specjalną misję ONZ pod kierownictwem Żyda Goldstona za ludobójstwo i zbrodnię wojenną, nierozliczony Izrael przeprowadził kolejną, spośród niezliczonych już, akcję gwałcącą prawo międzynarodowe i prawa człowieka, mianowicie zamach na palestyńskiego terrorystę w Dubaju. Akt ten może i mógłby uchodzić za proporcjonalny – jako „zbrodnia w odpowiedzi na zbrodnię” (ogień za ogień) – gdyby do cholery nie to, że kraj ten deklaruje na każdym kroku polityczną i kulturową przynależność do cywilizacji zachodniej, co powinno go zobowiązywać do respektowania norm moralnych i prawnych, a także, gdyby nie to, że reprezentuje wpływową w skali międzynarodowej mniejszość, która nieustannie, kaznodziejsko i mentorsko poucza świat o konieczności przestrzegania wysokich standardów we współżyciu społeczeństw, narodów i państw, która nieustannie zrzędzi o konieczności respektowania praw człowieka, etc, etc.! Oczywiście jak za każdym razem, gdy państwo żydowskie łamie normy i konwencje, tak i w przypadku ostatniego zamachu brak jest należytego potępienia ze strony przedstawicieli naszego kraju, a liczne tym razem relacje w mediach – zawsze grzmiących, gdy łamane są prawa nawet największych zbrodniarzy – są przeważnie wyrazem dyskretnej solidarności wobec mocodawców zbrodni, a miejscami nawet podziwu dla sprawności wykonawców z Mossadu. Typowa, jak w każdym przypadku izraelskiej awantury, powściągliwość naszych oficjeli i mediów, może nasuwać przypuszczenie o ich niezdrowej stronniczości i dyplomatycznym poparciu wobec Izraela, a także szczególnej tolerancji w traktowaniu agresywnego państwa żydowskiego, lub wręcz – aż strach powiedzieć – jako oznaka dużych wpływów „służbowych” tego kraju nad Wisłą!

     Właśnie przy okazji szeregu publikacji na temat „dubajskiej” zbrodni wydostaje się do wiadomości publicznej sporo informacji na temat działalności tajnych służb Izraela, z których wynika, że mają one daleko idące wpływy na świecie, a tym samym zapewne i u nas. Niestety, enuncjacje te sprawiają, że mamy prawo do znacznego niepokoju!

     Wśród publikacji dotyczących zamachu, najbardziej źródłowy jest artykuł przetłumaczony z „The Daily Thelegraph” [„Forum” 22-28.02.10], którego autorem jest uznany przez samych Izraelczyków specjalista od Mossadu – Gordon Thomas. Z tej, oraz innych publikacji prasowych (również audycji TV), możemy dowiedzieć się przede wszystkim, że wywiad izraelski jest uznany za jeden z najpotężniejszych na świecie, co, uwzględniwszy rozmiary tego państewka, wydaje się trochę nieproporcjonalne i dziwne, zważywszy na dużą nietolerancję wobec służb mniejszych krajów ze strony mocarstw, przecież tak bardzo zazdrosnych o wpływy globalne. Z brytyjskiej publikacji możemy również uzyskać ważne informacje na temat specyfiki działania Mossadu. Jak twierdzi Thomas, polega ona m.in. na tym, że specsłużba ta, choć jest jedną z najmniejszych pod względem kadry etatowej, posiada „system wsparcia, o którym inne służby mogą tylko pomarzyć (!). – Są to dziesiątki tysięcy starannie zwerbowanych przez katsa (agentów) pomocników zwanych sajanim. Wywodzą się oni spośród osób żydowskiego pochodzenia, które są wszędzie obecne, reprezentując wszelkie profesje (bankier, lekarz, agent nieruchomości, pracownik mediów, itd.) i mogą wydatnie pomagać izraelskiemu wywiadowi. Zdaniem autora, cała ta sieć jest również „znamienitym przykładem spójności światowej wspólnoty żydowskiej”. Z tej wypowiedzi wynika naszym zdaniem, że wbrew twardym zapewnieniom i histerycznym reakcjom na oskarżenia o nielojalność Żydów wobec krajów zamieszkania, przedstawiciele diaspory solidaryzują się mocno z Izraelem i są łatwym materiałem do pozyskiwania najlepszej, bo ideowej agentury. Oczywiście, jeśli wziąć pod uwagę, że Żydzi w każdym kraju stanowią znaczącą mniejszość i bardzo często zajmują eksponowane i opiniotwórcze stanowiska, zagrożenie z ich strony infiltracją i agenturą wpływu, jest bardzo duże. W świetle omawianych tu publikacji, wywiadowi izraelskiemu przyświeca symbolika i resentymenty związane z holocaustem, co sprawia, że wokół jego działalności unosi się pewna aura mściwości i odwetu. Potwierdzeniem związku działań Mossadu z tą wielką narodową traumą, może być fakt, że mordu w Dubaju dokonano przez wstrzyknięcie fenolu, co jednoznacznie nawiązuje do ludobójczych metod hitlerowskich. Akt ten może sugerować jakąś symboliczną formę odwetu za tamtą zbrodnię. Może również stanowić formę ostrzeżenia dla antysemitów, że Izrael nie żartuje i podobnie jak hitlerowcy, nie wybacza, tak dzisiejszych jak i dawnych krzywd. Znamiennym jest również to, że u naczelnego szefa tej służby wisi (niczym jakieś symboliczne memento) obraz dziadka zabitego w czasie zagłady. Jak wynika z omawianych publikacji służby izraelskie charakteryzują się zuchwałymi, agresywnymi, twardymi i bezwzględnymi metodami działania, które według opinii znawców, przypominają działania służb totalitarnych państw komunistycznych z najgorszego okresu, kiedy to drogą zamachów likwidowały one swoich prawdziwych lub domniemanych wrogów na całym świecie. Styl działania Mossadu oddaje precyzyjnie następująca formuła: „Jeśli ktoś chce cię uderzyć, uderz pierwszy, jeśli zabić zabij go pierwszy. Jeśli ktoś jest twoim śmiertelnym wrogiem, nie negocjuj z nim tylko zlikwiduj. Nie tłumacz się, nie usprawiedliwiaj, nie hamletyzuj. Działaj. Bez skrupułów. A na koniec, gdy cały świat będzie cię oskarżał o łamanie prawa, z nikim nie dyskutuj, nie zaprzeczaj, nie dowódź swojej niewinności. Wzrusz ramionami i idź dalej.” [Rzeczpospolita 27.02.10 r.]. Oto z grubsza zasady przewodnie Mossadu, więc nic dziwnego, że sięga on coraz chętniej po metody zamachu, wysyłając swoich kidon (zabójców) ze śmiertelną misją. Ofiarą izraelskiej „sprawiedliwości” realizowanej tą drogą, padło już kilkudziesięciu terrorystów i nie tylko. Większość zabójstw wykonano przy pomocy broni palnej i wybuchowej, ale również nie unikano takich metod jak duszenie kablem. Dwanaście wyroków wykonano poprzez otrucie. Wśród ofiar trucia znalazł się najprawdopodobniej Jasir Arafat. Jak podaje autor z „The Daily” „Sajanim – lekarz na Zachodnim Brzegu dostarczył Mossadowi informacji o homeopatycznej miksturze, którą pijał Jasir Arafat. Gdy ten zmarł w 2004 roku, jego osobisty medyk Al-Kurdi oświadczył, że „otrucie jest w tym przypadku poważną hipotezą.”. Mocne podejrzenia, że za śmiercią z powodu tajemniczej choroby, prezydenta Autonomii Palestyńskiej stoi Izrael, świat całkowicie zlekceważył, jednocześnie uspokajając swoje sumienie poprzez oddanie zmarłemu szczególnych honorów na pożegnanie. Wyczuwało się wówczas wyraźną ulgę z powodu śmierci tego polityka, który po upadku bloku sowieckiego i zmiany nastawienia w polityce bliskowschodniej przez znaczną część globu, na proizraelskie, stał się nikomu niepotrzebnym ciężarem.

     Izrael wykonuje swoje likwidacyjne misje bez większego protestu społeczności międzynarodowej, podczas gdy od innych krajów wymaga się mozolnego i kosztownego poszukiwania różnych ludobójców i przestępców wojennych, jak choćby Miloszewicza czy Karadzicza, których należy legalnie postawić przed międzynarodowym trybunałem. W Izraelu wyrok śmierci w przypadkach takich jak ostatni, wydaje po prostu premier, co nie przeszkadza mu później swobodnie poruszać się po salonach światowej polityki. O ile w przypadku nielegalnych zabójstw najgroźniejszych terrorystów można jeszcze znaleźć jakieś słabe usprawiedliwienie, o tyle precedens związany z zabójstwem kanadyjskiego naukowca Geralda Bulla w Brukseli – specjalisty od balistyki, który odmówił Izraelowi współpracy, oddając się w służbę Saddamowi – budzi najwyższe oburzenie. Strach pomyśleć, co by się działo na arenie międzynarodowej, gdyby jakiś wywiad zlikwidował uczonych biorących udział w tworzeniu nielegalnej izraelskiej potęgi nuklearnej – nawiasem mówiąc czwartej na świecie? – W tym rejonie globu, nie pozostałby już chyba kamień na kamieniu? Gordon Thomas podaje, że w zmyleniu opinii światowej poprzez skierowanie podejrzeń na Saddama jako sprawcę zamachu na Bulla, pomagali sajanim w europejskich mediach (!!).

     Dziś już świat jak zwykle wobec wyczynów Mossadu, pomału przechodzi nad zamachem do porządku dziennego.

     Cóż to wszystko, o czym piszą gazety w związku z akcją w Dubaju, ma wspólnego z realnym zagrożeniem dla naszego kraju? – Co może być źródłem niepokoju o nasze bezpieczeństwo? Po pierwsze to, że Izrael posiada służbę o zasięgu światowym, dorównującą, jeśli nie przewyższającą potęgą służby takie jak FSB (spadkobierczyni KGB) czy GRU, które – co do tego chyba nie ma złudzeń – posiadają wciąż znaczne wpływy w naszym rejonie. Każdy powie, że przecież te wpływy mają swoje uzasadnienie w związku z gigantyczną siatką zorganizowaną jeszcze przez ZSRR! – Zgoda – ale należy jednak pamiętać, że również izraelski Mossad ma tu do dyspozycji potężną diasporę, która jak podaje Thomas, jest wdzięcznym materiałem na agenturę. Przecież mogła ona zostać mocno zagospodarowana przez ostatnie dwadzieścia lat otwarcia się Polski na świat. Trzeba wziąć pod uwagę, że czujność społeczeństwa polskiego i jego władz może być skutecznie stępiona, a chęć działania sparaliżowana w wyniku permanentnego stosowania metody „młotka antysemityzmu” – metody, która zaczyna przybierać charakter usankcjonowanego prawem terroru. Przy okazji takich afer jak „dubajska” w najwyższym stopniu niepokoi fakt przykrycia problemu przez media i pasywna postawa wszystkich rządów, z polskim włącznie, co może nasuwać przypuszczenie o kontrolowaniu tych reakcji przez środowiska żydowskie. O takich wpływach mogą świadczyć doniesienia prasowe, mówiące o tym jak władze Izraela przy pomocy kilku telefonów do różnych światowych osobistości, albo przez uruchomienie „swoich przyjaciół”, skutecznie tym reakcjom zapobiegają.

     Szczególnie zaniepokojenie budzi to, że w sytuacji braku skutecznych restrykcji wobec Izraela mogących poskromić tego szowinistycznego – ponad wszelką miarę „ambitnego” członka zachodniej wspólnoty, Mossad poczyna sobie coraz odważniej w walce z wrogami. Może to z czasem doprowadzić do rozzuchwalenia się tej specsłużby na tyle, że rozciągnie ona swoje karne misje na inne kategorie wrogów – na przykład na przeciętnych antysemitów. Co będzie, jeśli Mossad zacznie sobie układać dowolne listy proskrypcyjne i je odhaczać? Co będzie, jeśli zacznie osiągać swoje cele przez likwidację lub zastraszenie niewygodnych polityków? Co się stanie, jeśli dojdzie do eskalacji działań na kraje inne niż arabskie – kraje, których Izrael z jakiś powodów nie darzy sympatią. Wiemy na przykład, że młode pokolenia w Izraelu są wychowywane w przeświadczeniu, że Polska jest współwinna zbrodni holocaustu, więc mogą one wejść w życie z przeświadczeniem, że nasz kraj zasługuje na zemstę. Na razie Izrael bardzo potrzebuje sojuszu z całym Zachodem, który umiejętnie wykorzystuje do walki ze światem muzułmańskim – jednak, co się stanie, jeśli dzięki temu sojuszowi zdobędzie panowanie na Bliskim Wschodzie i przejmie kontrolę nad złożami ropy naftowej? Co będzie, gdy stanie się tam krajem panującym i potężnym, któremu Zachód przestanie być politycznie i militarnie potrzebny? Na razie polegając na wydatnej pomocy Zachodu musi się liczyć z tamtejszą opinią publiczną, co jest konieczne by tę pomoc uzyskać. Jego imperializm, jest więc w chwili obecnej skrępowany z powodów strategicznych. Musimy jednak pamiętać, że obecna sytuacja na Bliskim Wschodzie może w każdej chwili ulec przesileniu na korzyść Izraela ze wszystkimi przewidywanymi tutaj konsekwencjami!

     W tym miejscu przychodzi nam do głowy jeszcze jedna ważna refleksja! Wśród najważniejszych argumentów ze strony krytyków skrytobójczej eksterminacji wrogów przez służby izraelskie, pojawia się również ten, że dotychczasowa polityka Izraela w stosunku do fanatycznej społeczności muzułmańskiej przynosi odwrotny skutek. Zamiast efektu zastraszenia, wywołuje jeszcze większą furię i determinację muzułmanów. „W miejsce zabitych pojawiają się nie jeden, ale całe zastępy Palestyńczyków gotowych iść na śmierć za wolność własnego kraju i zniszczenie Izraela.”.  [„Rzeczpospolita” 27.02.10]. Mimo potwierdzonego w praktyce syzyfowego efektu takiej polityki, Izrael jednak z jakiegoś powodu z niej nie rezygnuje (??). Podejrzewam, że może to być powód dla wielu szokujący! – Przedstawienie hipotezy na ten temat wymaga niezbędnego wywodu, który pragnę tutaj przedstawić:

     Izrael zmierza uparcie, bezwzględnie i konsekwentnie do odzyskania Palestyny w granicach biblijnych, jako swojej religijnie usankcjonowanej „Ziemi Obiecanej”. Nieszczęśliwie jest ona zamieszkana przez głęboko i również religijnie zakorzenioną tam twardą społeczność Palestyńczyków, za którą stoi potężny świat muzułmański, za którym z kolei stoją dyskretnie niektóre mocarstwa, mające na oku znajdujące się w okolicy największe na świecie zasoby ropy naftowej, które nie powinny przejść pod strategiczne panowanie konkurencji. Głównie z tych powodów Izrael nie może wytoczyć Arabom wojny totalnej, mającej na celu usunięcie „obcych” za jednym zamachem. Nastawia się więc na strategię długofalowego, stopniowego i kroczącego wypierania przeciwnika. Aby mógł dokonać operacji pozbycia się wrogiej społeczności, potrzebne jest mu uzasadnienie wobec opinii światowej, bez której nie otrzymałby niezbędnej pomocy politycznej, militarnej i finansowej. Tego uzasadnienia dostarcza mu muzułmański terroryzm. Walcząc więc z Palestyńczykami jako barbarzyńskimi terrorystami, prowadzi w oczach znacznej części społeczności światowej wojnę sprawiedliwą. Gdyby dokonał aktu zajęcia Palestyny drogą otwartej wojny, jak to już próbował, postawiłby się w roli agresora i miałby przeciwko sobie cały cywilizowany świat, prowokując przy tym wszędzie antysemityzm. Z tego powodu stara się, aby terroryzm nie wygasł! W celu jego podtrzymania umiejętnie posługuje się narzędziem prowokacji. Zapewne częściowo inspiruje akty terroru od wewnątrz przy pomocy swoich agentów ulokowanych wśród terrorystów, częściowo zaś bezpośrednio, w formie akcji typu „dubajska”, aby wywołać z możliwie najmniejszym dla swoich obywateli skutkiem odwet (już zapowiedziany przez Hamas), który z kolei dostarczy uzasadnienia dla większej ekspedycji karnej, takiej jak ubiegłoroczne bombardowanie w Gazie, w trakcie którego zginęło ponad tysiąc Palestyńczyków. Biorąc pod uwagę, że prawo izraelskie zabrania podejrzanym o terroryzm odbudowywanie zniszczonych domów i osiedlania innych Palestyńczyków w miejsce zabitych, państwo to konsekwentnie – metr po metrze – wypiera przeciwnika. Polityka cierpliwości, rozłożona na dziesięciolecia, jest przecież niczym wobec dramatycznych, pełnych prześladowań, dwa tysiące lat trwających dążeń Żydów do odzyskania Ziemi Świętej. Trzeba też zauważyć, że polityka umiejętnego sterowania muzułmańskim terroryzmem skierowanym przeciwko Zachodowi, pozwala również sprowokować interwencję mocarstw i ich satelitów do zmasowanej krucjaty przeciwko wrogom Izraela. Czy przypadkiem nie z tego powodu miały miejsce „dziwne rzeczy” w przypadku zamachu na World Center. Jak wiemy zamach ten doprowadził do potężnej wyprawy „krzyżowej” przeciwko Saddamowi i Talibom? – Nie wiem co będą o tym sądzić czytelnicy Salonu24, ale mnie ta hipoteza wydaje się bardzo prawdopodobna! – Inteligentni, przedsiębiorczy i przebiegli Żydzi, mogą być mistrzami w kreowaniu strategicznych – zakrojonych na ogromną skalę prowokacji!

     Naprawdę zróbmy wszystko, by obronić Polskę przed ekspansją ze strony tajnych służb Izraela! 
 
                                                                                    Janusz Szostakowski
                                                                                      05.03.2010 r.

  
P.S.   Pragnę donieść, że w jednej z gazet – już nie pamiętam w której – wyczytałem, że Mossad wyszkolił na świecie kilka tysięcy agentów do zwalczania nieprzychylnych Izraelowi i Żydom publikacji w Internecie, których na bieżąco instruuje!  – Ciekawe, czy jacyś tu zareagują? 
Przypis z dnia 15.01.2023r.: 
Dzisiaj, w związku z aferą otrucia polonem Litwinienki, mam podejrzenie, że Jasir Arafat mógł zostać otruty polonem przez rosyjski wywiad w ramach teoretycznie możliwej wzajemnej pomocy pomiędzy Rosją i Izraelem, w likwidacji przeciwników. Mogło to być wynikiem zawiązanej już wcześniej współpracy między tymi krajami w zakresie tzw. „walki z terroryzmem”, a także zawiązane z tzw. ”wspólną polityką historyczną i informacyjną”. W przypadku tej współpracy, Izrael np. zobowiązał się do podtrzymywania na świecie opinii, iż to Związek Sowiecki poniósł największe zasługi w walce z faszyzmem, zaś Rosja zobowiązała się m.in. przypilnować, by pamięć o holokauście nigdy nie wygasła. Mniej więcej w tamtym okresie podpisano nawet oficjalny traktat dotyczący tej współpracy, a na tę okoliczność w Tel-Awiwie postawiono wręcz pomnik na cześć niezwyciężonej Armii Czerwonej. (!!)

     Niewykluczone, że w oparciu o tę współpracę, w ramach swoistego „zrewanżowania się”, świat podlegający żydowskim wpływom przymknął później oko na śmierć niektórych wrogów Rosji, takich jak np. prezydent Lech Kaczyński, czy Borys Bieriezowski (??). Dziwnym wydaje się to, że po Bieriezowskim, który otwarcie przyznawał się do żydowskiego pochodzenia i miał izraelskie obywatelstwo, nikt w Izraelu nawet nie zapłakał, zaś Lecha Kaczyńskiego, podobnie jak Arafata, pożegnano z pełną hipokryzji pompą i z najwyższymi honorami. 

                                                                                                  Janusz Szostakowski                    
                                                          
                                                 
                                                                                                                               






Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (34)

Inne tematy w dziale Polityka