Cały weekend spędzony na ranchu, mimo kiepskiej pogody
Pogoda nie ma większego znaczenia, jeśli jesteś we własnym miejscu mocy i nie ma problemu np przy pięciu stopniach ze snuciem się po podwórzu w piżamach i klapkach na bosych nogach
Oprócz harówki przy doprowadzaniu tego miejsca do używalności, stałym punktem programu jest narzucenie czerwonego polara i w towarzystwie swoim lub jedynie Łapki, pokonywanie niezmierzonych przestrzeni Wyniosłości Giełczewskiej
Tak też było i wczoraj
Kilka godzin wśród pól, lasów, wzgórz, gdzie plątały się pod stopami lisy, spasione zające i insza gadzina
Po wyjściu z długaśnego wąwozu wyleźliśmy na szczyt wzgórza, gdzie skonstatowałam, że kompletnie nie mam zielonego pojęcia gdzie jestem
I teraz dylemat - iść dalej i paść gdzieś tam w głuszy, gdzie nikt nigdy nie znajdzie mego ciała i tylko Łapka będzie nad nim do księżyca wyła?
Czy posłuchać głosu wewnętrznego, który wyraźnie, coraz głośniej szepce
- wrócić do Domu możesz tylko znanymi ścieżkami, o dwa kroki za daleko i będziesz zgubiona
Bo żebyś nie wiem gdzie szedł i szukał, to nigdy nie dojdziesz, nie doszedłszy najpierw do siebie
ODWRÓĆ SIĘ!
Posłuchałam głosu
Im bliżej domu, tym większą radość czułam
Zadomowić się w sobie
Oto cel i droga
I wiedza, gdzie leżą te dwa kroki za daleko
Bezcenna
Nauczyciel, przewodnik po Lubelszczyźnie, pasjonat turystyki,rozkminiania, pisania, życia. Zachęcam do zawodowego kontaktu - nikt tak Lubelszczyzny nie pokaże jak Promiss :-) 508 093 668 Właścicielka bloga na innej platformie, kiedyś tam - wiele lat, w kategorii - "Absurd". Myślę, że to istotna informacja dla komentujących, zwłaszcza, że czasem wchodzę w konwencję. Ale tylko czasem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości