Generalnie istnieje zasada, aby mieć w doopie to, co myślą i mówią o nas ludzie
W sumie słusznie, acz czy tak do końca?
Bo czy można tę zasadę zastosować do ludzi nam najbliższych - naszych dzieci ?
Czy naprawdę jest nam obojętne co myśli o nas nasz mniej lub bardziej dorosły syn lub córka?
Nie sądzę, a nawet sądzę, że nie jest nam to obojętne, bo choć nawet jest nam obojętne, to oznacza to tylko tyle, że upchaliśmy gdzieś w najgłębszym zakątku naszej podświadomości owe dylematy
Bo może dziecię myśli :
- ale fajny gość z tego mojego starego, zawsze mogę na niego liczyć, jest dostępny fizycznie, intelektualnie i emocjonalnie, można z nim pogadać, pobawić się, powygłupiać, ale i popłakać
Jest moim przyjacielem, oprócz tego, że mądrym rodzicem
Ale może dziecię myśli:
- ale palant z tego mojego starego, nigdy nie istniał dla nas, wiecznie gdzieś obok, nie tu, niedostępny, choć widzialny, wciąż kompromituje siebie i nas, czy przydarzył nam się za karę?
Może dziecię tak właśnie myśli, ale póki tego głośno nie wypowie, komfortowo się żyje rodzicowi z upchanym wstydem i poczuciem winy
Ważne jest co one myślą o nas
Ważne co myślimy o nas samych
Masz chwilę czasu?
Usiądź i pomyśl co oni mogą o Tobie myśleć
Nauczyciel, przewodnik po Lubelszczyźnie, pasjonat turystyki,rozkminiania, pisania, życia. Zachęcam do zawodowego kontaktu - nikt tak Lubelszczyzny nie pokaże jak Promiss :-) 508 093 668 Właścicielka bloga na innej platformie, kiedyś tam - wiele lat, w kategorii - "Absurd". Myślę, że to istotna informacja dla komentujących, zwłaszcza, że czasem wchodzę w konwencję. Ale tylko czasem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości