Promocja biografii Budki Suflera
No jak nie pójść, przecież to mój własny osobisty lubelski zespół
Zwłaszcza, że jako dziecko mieszkałam na ul. Grażyny obok Krzysztofa, jeszcze z pierwszą żoną ( jego, nie moją), Piotrem i Wojtkiem.
Po kilku moich przeprowadzkach, przywlókł się za mną, na obecny mój adres.
Po rozwodzie, bez kasy, zamieszkał bidulek na piątym piętrze, bez windy, z drugą żoną - Joanną.
Moi synkowie, pitongi wtedy zaledwie małe takie, powlekli się na owo piąte piętro po autografy.
- Mamo, wpuścił nas pan Krzysztof, dał autografy, po czym ...wręczył worki ze śmieciami...
Bo K.C. niezwykle wyluzowanym i z poczuciem humoru człekiem był i tak mu zresztą zostało do dziś
Wprawdzie dorobił się na Balu Wszystkich Świętych i uciekł ode mnie do podlubelskiego Motycza, ale i tak widuję go niemal codziennie w znanym moim czytelnikom Leclerku, gdzie Promiss poza sezonem namiętnie kawę pija.
Spotkanie z autorem książki - J. Sawicem, K. Cugowskim, R.Lipko ( który namiętnie kawę w Trybunalskiej pija) i T. Zeliszewskim w studio lubelskiego radia przebiegło w wybitnie rozrywkowej atmosferze
Bez zadęcia, wydumania i pompy, na kompletnym luzie
Mnóstwo wspominek, anegdot, żartów
A na koniec kolejka po autografy
Mam..., tak nabazgrane, że nie wiem który - czyj
A Cugowski mimo wieku ma w sobie to coś, taki owsiany, że się tak wyrażę, pozytywny kurwik
Spełnione chłopaki tak mają
A książkę czyta się rewelacyjnie
Polecam
Padło z widowni pytanie o jeden jedyny najlepszy utwór
Lipko wymienił ten
Absolutnie się z nim zgadzam