I po mikołajkowym oprowadzaniu
Przy minus dziesięć penetrowaliśmy Stare Miasto
I nie wiem kto bardziej zdziwiony - czy oni, czyli Lublinianie, postawieni w obliczu własnej ignorancji,
czy ja - zdumiona, że można aż tak własnego miasta nie znać
Z drugiej strony satysfakcja, że mogłam przyczynić się do ubogacenia i zainteresowania
To mój zdecydowany konik, a nawet feblik
Przemarznięci do szpiku od czasu do czasu lądowaliśmy w ciepłych wnętrzach
Na fotografii - jedyny w mieście pięciogwiazdkowy hotel Alter
Rozprawiam na temat intrygującej historii tego miejsca, jego szesnastowiecznej proweniencji, dawnego właściciela - lubelskiego złotnika
Mówię, że to hotel ze SPA dla Vipów, najtańszy pokój - doba - 700 zł, najdroższy - 1500
Nagle wchodzi centralnie na nas przypuszczam jakiś VIP
Vipów w Lublinie z reguły rozpoznajemy po białych szlafrokach, pod którymi jedynie owłosione nogi
I tak patrzymy na siebie - moja grupa na Vipa, ów Vip na grupę
I nagle w oczach wszystkich wyświetla się jako żywo tekst znanej piosenki
I co ja robię tu
Co Ty tutaj robisz?
I tylko pytanie - kto mniej pasuje, konweniuje, koreluje, harmonizuje z jakże szacownym wnętrzem
a kto mniej
I dlaczego?