Mam niezły ubaw. Śmieję się w kułak z "ekspertów", którzy w jednym zdaniu udowadniają, że "nic nie ma w raporcie" by w następnym rwać włosy z głowy, że "przez raport rozwalono nasz wywiad". Jak można rozlać mleko z butelki, w której nic nie ma owi "eksperci" nie precyzują, tylko konsekwentnie uważają ludzi za głupków wierząc, że łykną taki bełkot. Ale dość o raporcie, miało być przecież coś "okołoraportowego".
Przyznam, że irytuje mnie sytuacja, gdy jako newsy nr 1 w portalach internetowych umieszcza się opinie Dukaczewskiego czy Kwaśniewskiego, podważające wartość raportu. Przecież logiczne jest, że negatywni bohaterowie raportu będą go dyskredytować. To przecież normalna linia obrony i ja to rozumiem. Niestety, internautom usiłuje się przedstawić linie obrony tych panów jako obiektywne stanowisko (eks)prezydenta oraz (eks)szefa WSI, jako fachowców i ludzi znających się na rzeczy - i to jest obrzydliwa manipulacja.
Nieco inna sprawa jest z Wałęsą. Były prezydent, również wspomniany w raporcie (w negatywnym świetle), pogrąża się bowiem sam. Z jednej strony uparcie twierdzi, że "nic nie mógł", bo nie miał możliwości prawnych i organizacyjnych - cóż, taka linia obrony. Ale jednocześnie wciąż powtarza, że raport jest pisany pod dyktando prezydenta Kaczyńskiego, sugeruje, że Wachowski został aresztowany poprzez "intrygę Kaczyńskich" itp.
Nie wątpię, że takie oceny możliwości działania Wałęsa przypisuje prezydentowi RP na podstawie doświadczeń własnej prezydentury. Książek wszak nie czyta - sam kiedyś się przecież tym publicznie chwalił.
No właśnie - skoro dziś, przy takiej ilości mediów patrzących na ręce Kaczyńskim i dzisiejszych zapisach prawnych nieco okrzepniętej demokracji Wałęsa widzi tak wielkie możliwości prezydenta w sterowaniu każdą sferą życia, to jak musiało to wyglądać kilkanaście lat wcześniej, przy paru mniej lub bardziej kontrolowanych tytułach prasowych oraz internetem w powijakach?
Panie Wałęsa, nie wciskaj nam więc kitu, że "nie miałeś możliwości" skoro tak wielkie przypisujesz Kaczyńskiemu!