Zerkam dziś na salonową publicystykę i zgodnie z przewidywaniami widzę, że większość strony startowej zajmują komentarze dotyczące zmian w TVP. Nie dziwota, przecież gros blogerów dla/z TVP współpracuje.
Na prowincji życie jednak płynie według własnych widzimisię i jedynym problemem związanym z telewizją godnym odnotowania i zajęcia jakiegokolwiek stanowiska byłoby chyba zdjęcie z anteny polskich tasiemców.
Sam dość rzadko włączam telewizor, więc prawdę mówiąc nie ma dla mnie znaczenia kto będzie telewizją rządził i kogo promował. O wiele bardziej zainteresowała mnie dzisiejsza wypowiedź Andrzeja Leppera w sprawie ultimatum dla rządu.
Sprawa idzie w dalszym ciągu o "świńską górkę", a wicepremier odgraża się (który to juz raz) odejściem z koalicji. Normalka, rzecz niewarta wzmianki. Istotne jest uzasadnienie wszczęcia całej awantury. Cytuję:
"Nie pozwolimy na to, żeby nasze notowania spadały przez to, że ktoś nie dopilnował jakiejś sprawy" - podkreślił Lepper. Chyba w przypływie złości w końcu język giętki powiedział co myśli głowa. Bez zastanowienia, ale za to szczerze. Więc proszę uprzejmie pana wicepremiera, by więcej nie pieprzył mi o jakimś działaniu "dla dobra rolników", bo naprawdę się wścieknę!
PS. A swoją drogą czy ruchy w TVP, kolejne zgrzyty koalicyjne oraz wybory uzupełniające po "chwileczce zapomnienia" kilkuset radnych nie są zapowiedzią przedterminowych wyborów? Niejeden polityk uległ naiwnej wierze, że mając w rękach media można spokojnie wygrać wybory. Czemu więc odmawiać takiego myślenia Kaczyńskiemu?