:: blog prowincjonalny :: :: blog prowincjonalny ::
45
BLOG

Azraele, Kataryny i liczniki czyli przerost formy nad treścią

:: blog prowincjonalny :: :: blog prowincjonalny :: Polityka Obserwuj notkę 14

Mój pobyt tutaj trwa już dość długo. Przez pół roku uzbierało się kilkadziesiąt lepszych i gorszych postów. Czasem trafiłem na pierwszą stronę, czasem zaś pisałem o sprawach lokalnych i mało kto to komentował. Ot, blog.

Świetnie pamiętam początki, gdy niebieskich było pewnie tyle co czerwonych a pod postem Igora Janke raptem ze dwadzieścia komentarzy. Wtedy chodziło o zwyczajne blogowanie, pisanie o codzienności i komentowanie polityki.

Gdy Salon zaczął się rozrastać robiło się coraz bardziej dziwacznie. Matematyka nie pozwalała zaistnieć wszystkim na stronie głównej więc blogerzy żądni sławy szukali innych sposobów. Najpierw instalowali liczniki, by napawać się swoją popularnością. Gdy te owej sławy wykazać nie chciały zaczęły się frustracje, chamskie, zazdrosne komentarze, wyliczanki "kto i ile był na głównej". Zamiast komentarzy internauci czytali płaczliwe pretensje niedocenionych geniuszy.

Punktem kulminacyjnym była zmiana barw Kataryny. Chętnie by jeden z drugim nawrzucał, przyczepił się do czegoś ale większość nie rozumiała słowa pisanego. Standardowym wyjściem w takiej sytuacji są komentarze ad personam. Ale jak tu "ad" jak nie wiadomo, co to za "personam"? Stąd głośne nawoływania do zdemaskowania Kataryny. Przecież posty pisane przez przysłowiową Kowalską miałyby ten sam wydźwięk, ale już sąsiedzi z reala podpowiedzieliby parę zjadliwych komentarzy (śmieci nie wyrzuca, zwierzęta dręczy a może nawet jest lesbijką!).

Po licznikach przyszła kolej na ubarwianie czcionek tudzież inną egzotykę. Byle tylko się wyróżnić. Na drugi plan zeszło pisanie tekstów a w komentarzach zaczęły panoszyć się teksty typu "zapraszam do mnie" z obowiązkowym dodatkowym linkiem do strony. To łatwiejsze niż przyciągnięcie ciekawym tekstem, ale jakże irytujące!

Teraz, gdy już co trzeci blog błyszczy, świeci, gra lub zlicza trzeba było wymyśleć coś innego - spektakularne odejścia. Obrażeni na salonowy Matrix blogerzy zamiast kulturalnie zaprzestać pisania i cichutko przenieść się gdzie indziej postanowili po chamsku trzaskać drzwiami i wygłaszać mowy pożegnalne by przynajmniej w ten sposób pławić się sławą wywołaną chwilowym zainteresowaniem. Tak jakby kogokolwiek obchodziło czy Azrael jeszcze coś napisze. Nie on to kto inny, co za problem?

Mam nadzieję, że po krótkiej historii tych dziwnych blogerów na Salonie znów zacznie się zwyczajne pisanie dorosłych ludzi. Bez liczników, CAPSLOKÓW, boldów i innych bajerów w nagłówkach. Może znów zaczną się liczyć własne spostrzeżenia a nie wyścig na inwektywy.
Oby jak najszybciej.

-------------------------------
PS. By ograniczyć nic nie wnoszące komentarze do minimum wyjaśniam:
- zamierzam pozostać anonimowy
- nie jestem Kataryną...
- ...ale nie interesuje mnie jej wygląd lecz ciekawe informacje
- uważam się za prawicowego, ale są bardziej prawicowi ode mnie
- bywałem na stronie głównej, ale nie liczyłem czy ktoś był tam więcej razy

Nie zakładam, że jeżeli coś się zaczęło z fanfarami to równie dobrze się skończy. Nie wierzę w plotki; chyba, że zdementowane. Nie mam zaufania do ocen a priori. Zawsze szukam drugiego dna. Uważam, że z boku lepiej widać. Kalkuluję na zimno, staram się dostrzec świat taki, jakim on jest a nie jakim chciałbym go widzieć. Nie daję się ponieść fali, bo zdrowe ryby płyną pod prąd. Nie powtarzam oklepanych banialuk tylko dlatego, że napisano je w gazetach o dużym nakładzie. Jestem dumnym nieprzyjacielem :)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka