Rzecz będzie o ostrołęckiej "debacie wyborczej". W cudzysłowiu, bo z debatą miało to niewiele wspólnego.
Jakie są funkcje sejmu uczą już chyba w szkole średniej. Każdemu uczniowi wtłacza się do głowy "ustawodawcza, kreacyjna, kontrolna". Politolodzy dodają jeszcze inne, ale nie ma wśród nich z pewnością funkcji "targowej".
Od pewnego czasu daje się zauważyć dziwaczną tendencję kandydatów na posłów do traktowania sejmu jako swojstego targowiska, a pracę posła widzą jako wyrywanie kasy z budżetowego cycka na potrzeby regionu. Wychodzi na to, że polską politykę kreuje tak naprawdę 10-15 posłów a reszta klubu głosuje zgodnie z wolą szefa zajmując się tak naprawdę czymś zupełnie innym niż sprawami Polski.
Ostrołęcka debata przerodziła się w konkurs piękności. Aż przykro było patrzeć na żenującą licytację kandydatów: "gdy byłem... to dałem na Ostrołękę...", "a gdy ja byłem.... to Marszałek Struzik dał ...", "byłem ... i zrobiłem ....". Tak jakby dzielili własnymi pieniędzmi.
Ja się pytam - a co to ma do rzeczy? Zrobione i szlus, a ja chcę wiedzieć co chcecie zrobić w nadchodzącej kandencji! Niestety, chyba żaden z kandydatów nie ma zamiaru zajmować się Polską. Wolą szarpać nędzne grosiny "dla regionu", bełkoczą coś o "pieniądzach dla szpitala", "drodze do Warszawy" i tym podobnych bzdetach. A dziennikarze moderujący całą dyskusję łykają te głodne kawałki zamiast zapytać: "czy o to nie powinien zabiegać samorząd? Czy Szanownym Kandydatom nie pomyliły się wybory?
Ale gdzie tam - dla nich też zwycięstwem będzie gdy "Ostrołęka będzie miała więcej niż jednego posła". A posłowie zrobią wszystko, by coś "dla regionu" skapnęło. Bo jak sami mówią: "muszę przecież wykazać się przed wyborcami" by zostać wybranym na następną kadencję. I kółko się zamyka.
A Polska jak postaw czerwonego sukna...
Krótka relacja z debaty tutaj
Komentarze