W mediach, ale i w S24, wielu komentatorów i polityków używa argumentu, że pan Sekuła nie powinien zostać wybranym przewodniczącym sejmowej komisji śledczej, bo jest członkiem partii, ktorej czołowi politycy są uwikłani w aferę hazardową. Nikt przecież nie może być sędzią we własnej sprawie.
Trochę się buntuję przeciwko takiemu rozumowaniu. Przecież afera hazardowa nie jest sprawą posła Sekuły, bo jego nazwisko nie pojawia się w stenogramach CBA. On, co najwyżej, nie powinien być w Komisji zajmującej się pracami nad ustawą o grach losowych i zakładach wzajemnych, gdyż jako prezes NIK-u znał wyniki kontroli w Ministerstwie Finansów ze stycznia 2006 roku.
Komisja powstała z powodu Drzewieckiego i Chlebowskiego i innych. A ci panowie ani nie są rodziną dla Sekuły, ani jego przełożonymi czy też nie są w jakiś innych stosunkach zależności. Teoretycznie więc, pan Sekuła może być przewodniczącym.
Co za zepsute czasy! Do czego to doszło, że musimy tak myśleć. Jeszcze 70 lat wcześniej, a może i 20 lat temu, co wolnemu człowiekowi przeszkadzało dochodzić prawdy w sprawie jakiegoś kolegi? Ważna była przecież tylko prawda, godność osobista itp wartości. Kto wtedy poświęcał by się dla kolegi, w tak kiepskiej sprawie, kosztem swojej godności?
No tak, ale kiedyś ludziom były znane takie pojęcia jak; honor, uczciwość itp.
Działacz pierwszej solidarności, cały czas zaangażowany w lokalnym życiu publicznym, ale bezpartyjny. Jestem zwolennikiem kary śmierci oraz aborcji (sam mam czworo dzieci). Uważam, że wolny rynek jest ważniejszy niż demokracja. Przeraża mnie poprawność polityczna. Moim Mistrzem był Stefan Kisielewski.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka