"W gabinecie premiera spotkali się, oprócz gospodarza, minister spraw zagranicznych Radek (dla przyjaciół Radosław) Sikorski i minister obrony Bogdan Klich.
- Nie jest dobrze –zagaił tradycyjnie premier. - Ceny idą w górę. Rosjanie ogrywają nas w sprawie Smoleńska. Dróg jak nie było, tak nie ma. A wybory coraz bliżej. Przydałby się nam jakiś spektakularny sukces.
- Może w piłce nożnej? – zaproponował minister obrony, który na sporcie, znał się równie dobrze jak na wojskowości. Premier litościwie przemilczał propozycję swojego ministra.
- Taki Sarkozy miał dobry pomysł – kontynuował Tusk.
- Że wziął za żonę modelkę? To można zrobić i u nas… - zauważył Radek Sikorski.
- To nie wchodzi w grę. PiS by mnie rozjechał, że jestem nie tylko łżeliberałem ale wręcz libertynem. Mnie chodzi o coś innego - o tę interwencję w Libii. Sarkozy chciał w pojedynkę rozprawić się z Kadafim i pokazać, że jest twardym facetem – a on też przecież ma niedługo wybory.
- Ale mu Amerykanie, Brytyjczycy i Niemcy nie pozwolili. – zauważył z miną profesjonalisty Sikorski. - Bali się, że za bardzo urośnie – dodał.
- Fakt, wysoki to on nie jest, ale żeby w tym wieku miał rosnąć? - zdziwił się Klich.
- Politycznie urośnie, politycznie. On ma duże ambicje, no i wybory niedługo – wyjaśnił sens swoich słów minister spraw zagranicznych.
- A rozumiem. On ma kompleks Napoleona – na tym polu minister obrony czuł się dobrze. W końcu z wykształcenia był psychiatrą.
– Ponoć nawet czasami opowiada, że to on jest Napoleonem – przytaknął Sikorski.
- Tylko kto miałby dziś zostać panią Walewską? – spytał filozoficznie premier, z wykształcenia historyk. Po chwili milczenia wrócił jednak do głównego tematu. - Dziś widzę, że nie angażowanie się mocniej w tej Libii było błędem – westchnął.
- Ale przecież mamy tam „Xawerego Czernickiego”, chlubę naszej Marynarki Wojennej! – zaoponował minister Klich.
- Pancernik? Lotniskowiec? – zainteresował się premier.
- Prawie. Okręt logistyczny.
- A co to takiego? – zdziwił się Tusk.
W tym momencie minister zasłonił się tajemnicą wojskową. Nagle zrozumiał, że fakt, iż okręt uzbrojony jest jedynie w dwa karabiny maszynowe może nie zrobić wrażenia na szefie rządu.
- Panowie, okazja pcha się nam w ręce! – ożywił się nagle minister Sikorski. - Właśnie dostałem SMS z centrali NATO. Proponują, byśmy w Libii wsparli ich działania. Pytają o nasze lotnictwo.
- Lotnictwo… Będzie problem – ostudził jego entuzjazm minister obrony. - F-16 nie są jeszcze gotowe do jakichkolwiek działań bojowych. Na razie nasze myśliwce są największym zagrożeniem dla mieszkańców miejscowości w pobliżu lotnisk, bo jakoś tak się układa, że muszą często lądować w trybie awaryjnym.
- No, chyba, że piloci polecą na drzwiach do stodoły – premier przypomniał sobie, że takie rozwiązanie proponował obecny prezydent. – Ale na to trzeba by zgody PSL. A oni w zamian zażądali by kolejnych posad w różnych urzędach czy spółkach.
W gabinecie zapadła cisza.
- Pozostaje nam więc tylko jedno – ogłośmy, że wataha nie została jeszcze dorżnięta i otwórzmy front krajowy – minister Sikorski przypomniał sobie swoje własne słowa.
Premier uśmiechnął się mimowolnie.
- Stary, dobry PiS. Co my byśmy bez tego Kaczyńskiego zrobili…" Andrzej Paulukiewicz, wprost24
Działacz pierwszej solidarności, cały czas zaangażowany w lokalnym życiu publicznym, ale bezpartyjny. Jestem zwolennikiem kary śmierci oraz aborcji (sam mam czworo dzieci). Uważam, że wolny rynek jest ważniejszy niż demokracja. Przeraża mnie poprawność polityczna. Moim Mistrzem był Stefan Kisielewski.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka