Spotkało mnie dzisiaj coś dziwnego.
Spacerowałem po południu z psem. Mój pies jest czarny i niezwykle przyjacielski. Nie ma nikogo kto by miał jakiekolwiek obawy spotkawszy go. A że jest również niezwykle posłuszny, nawet kota przestaje gonić kiedy go zawołam, to chodzi bez smyczy. wracaliśmy już kiedy spotkałem młodego człowieka z małym dzieckiem na ręku. Wyglądał jak przybysz ze wschodu, ale nie tego najbliższego. Szczupły, śniady, dobrze ubrany. Dziecko było ubrane również dobrze a dodatkowo owinięte kocykiem. Sympatyczny obrazek. Dziecko miało gołą główkę co mnie zaskoczyło bo było widać że otoczone jest troską rodzicielską a tu temperatura w okolicach zera i ta goła główka. Zwróciłem więc młodemu ojcu uwagę żeby przykrył dziecku główkę. Przecież każdy wie, że stopy, dłonie, i główkę małego dziecka należy chronić szczególnie. Zwróciłem się do niego po angielsku, zrozumiał oczywiście, ale odpowiedział mi po polsku. Widocznie tu pracuje i nauczył się polskiego. Jednak nie to było dziwne. Wiele lat pracowałem w środowisku międzynarodowym więc nie to mnie zaskoczyło. Dziwne było to że nagle zaczął coś krzyczeć w swoim języku do idącej za nim żony, ona mu coś odpowiedziała, ale on jeszcze głośniej na nią krzyknął i co widzę, Młoda bardzo dobrze ubrana, choć z chustą założoną na modłę wyznawczyń Allacha, kobieta schodzi w szpilkach z chodnika na trawnik i dużym łukiem omija mojego czarnego psa. Powiedziałem żeby się nie obawiała, że pies jest przyjacielski i niegroźny. Sądzę że zrozumiała po angielsku bo uśmiechnęła się jakby przepraszająco i poszła. Pies nawet się nią nie zainteresował. Ani nie zamierzał do niej podchodzić. Ot szedł sobie jedną stroną chodnika a ona drugą dopóki mąż nie wydał jej polecenia.
Córka opowiadała mi że w ich dzielnicy raczej nie mieszkają muzułmanie, ale miała kiedyś spotkanie z wyznawcą Allacha, który na widok jej czarnego psa przeszedł na drugą stronę ulicy. Tłumaczyła, że Koran zabrania wyznawcom proroka trzymania psów w domu i nakazuje omijać dużym łukiem a nawet zabijać czarne psy bo są one wcieleniem szatana.
Zastanawiam się czy taki fanatyzm nie może się łatwo zradykalizować i doprowadzić do nieszczęścia. A przecież młody mężczyzna robił jak najlepsze wrażenie zanim zaczął się denerwować. Pewnie sąsiedzi sądzą że to taki sympatyczny młody człowiek i pewnie grzecznie mówi wszystkim dzień dobry i uśmiecha się przyjaźnie... To trochę tak jak pisał o tym Siukum Balala.