pwilkin pwilkin
210
BLOG

Konspiracja

pwilkin pwilkin Polityka Obserwuj notkę 11

Nic ostatnio nie pisze, bo dopadło mnie zniechęcenie do polskiej polityki. Nie wiem, czy to skutek ostatnich wydarzeń na naszej scenie politycznej, czy też mojego prywatnego "zmęczenia materiału", podejrzewam, że kombinacja obu tych rzeczy. Tak czy owak, nie będę pisał o bieżącej polityce - zajmę się natomiast pewnym zjawiskiem, które od jakiegoś czasu obecne jest na S24.

Otóż niektórzy prawicowi blogerzy coraz to mocniej przebąkują w poważnym tonie o tym, jakoby Tusk (lub bliżej nieokreślone stojące za nim siły) miał wprowadzić w Polsce reżim totalitarny. Ostatnio teksty te przestały mieć formę analizy sieci ciemnych sił, jakie rzekomo rządzą Polską, a zaczęły mieć charakter programowy - różnych postulatów organizacji sił oporu, które miałyby bronić Polskę przez tuskową okupacją. Dlaczego piszę o tym zjawisku? Bo jest dla mnie typowym objawem pewnego dysonansu poznawczego, którego nie jestem w stanie zrozumieć.

Oto inteligentni ludzie piszą całkiem na serio że, z jednej strony, służby specjalne stojące za (lub raczej: manipulujące) Tuskiem planują w Polsce szeroko zakrojony zamach stanu, z delegalizacją głównej partii opozycyjnej włącznie. Że Smoleńsk to nie była żadna tam zwykła katastrofa samolotu, tylko szczegółowo zaplanowany i bezwzględnie wykonany zamach. No i co robią w związku z tym? Ano, na ogólnodostępnym portalu piszą o tym otwartym tekstem (czasami robiąc jeszcze śmieszne próby konspiracji i pisania, także otwartym tekstem, że o pewnych sprawach nie należy mówić, bo wróg czuwa).

Otóż wyobraźmy sobie, że faktycznie dochodzi do takiego scenariusza - pewnego pięknego dnia dochodzi do delegalizacji opozycji, propaganda w mediach podaje dla tego faktu jakieś uzasadnienie, zaczyna się blokada informacyjna działań protestacyjnych, a władze bezwzględnie rozprawiają się z komórkami opozycji. W takich warunkach ostatnią rzeczą, którą bym zrobił, to bezpośrednie kontaktowanie się z jednym z obecnych "partyzantów". Przecież, jeśli mieliby oni serio traktować swoje analizy, to musieliby uznać, że owe służby specjalne od dawna mają ich na obserwacji jako liderów potencjalnej opozycji, a do tego jako groźne jednostki, posiadające pełną wiedzę o rzeczywistych machinacjach władzy. Nie przeszkadza im to jednak pisać otwartym tekstem, ujawniać swojego imienia, nazwiska, miejsca zamieszkania, sytuacji rodzinnej etc.

Warto dla kontrastu zapoznać się z tym, jak wygląda internetowa działalność opozycyjna w krajach, gdzie faktycznie panuje zamordyzm, a totalitarny reżim potrafi mordować przeciwników politycznych. Tam nikt nie korzysta z internetu w taki sposób, jak nasi "kontrspiskowcy". Stosowanie anonimowych proxy (po SSL, żeby nie było możliwości przechwytu) razem z siecią TOR i innymi mechanizmami ochrony tożsamości jest standardem, komunikacja odbywa się za pomocą anonimowych kont, których nie da się w żaden sposób prześledzić do nadawcy, a we wpisach unika się jakichkolwiek elementów, które mogłyby doprowadzić do zidentyfikowania adresata (czasami nawet do tego stopnia, że kamufluje się płeć).

Może ktoś mi więc wytłumaczy: w jaki sposób można z jednej strony serio wierzyć w to, że władze od pewnego czasu z pomocą służb specjalnych szykują totalitarny przewrót i przejęcie władzy absolutnej, a z drugiej strony zachowywać się z taką beztroską? Przecież w przypadku owego przewrotu te osoby zostałyby albo natychmiast "sprzątnięte", albo zmuszone do współpracy za pomocą szantażu z wykorzystaniem najbliższej rodziny, tertium non datur. Jeden z "konspiratorów" napisał ostatnio tekst, w którym sugeruje, że ewentualne "kadry" można by wychowywać za pomocą szerokiej gamy rozmaitych gier. I właśnie na tym poziomie jest dla mnie ta cała konspiracja - gry RPG w konwencji political fiction. Gdyby nie to, że równocześnie ci sami ludzie publikują, zupełnie na serio, utrzymane w złowieszczym tonie analizy, tak właśnie bym to traktował i dysonansu poznawczego by nie było. A tak? Przyznaję szczerze, nie rozumiem. Ktoś może mi to wytłumaczyć?

pwilkin
O mnie pwilkin

W pewnym momencie człowiek już nie wytrzymuje i musi te parę słow napisać... Dlaczego nudny? Bo postaram się, aby nie było płomiennych mów, wielkich słów i rzucania gromami, tylko chłodne, rzeczowe analizy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka