Kazanie na dzisiejszą niedzielę przypomina bardzo mroczną historię w historii Judei, ale niech wrogowie nie tryumfują, bo była ona przeciwna religii Jerozolimy i związana z jej politycznym błędnym wyborem Achaza, Króla Judy, który sprzymierzył się z Asyryjczykami, przeciw Królowi Damaszku i Izraela. Stolicą Asyrii była wówczas Niniwa, więc nie należy mylić jej z obecną Syrią.
Zacytuję kazanie w skrócie w istocie Proroka Izajasza..
„Proś dla siebie o znak od Pana, Boga twego, czy to głęboko w Szeolu, czy to wysoko w górze!” (Iz 7,11). Bóg chce niejako powiedzieć Achazowi: Pozwól Mi działać. Zaufaj Mi. Otwórz swoje serce. I wtedy pada odpowiedź Achaza: „Nie będę prosił i nie będę wystawiał Pana na próbę” (Iz 7,12).
Odpowiedź króla brzmi bardzo pobożnie, ale niestety to tylko pozory. W rzeczywistości Achaz nie chce Bożej pomocy, nie pragnie Bożego działania ani interwencji. Wszelki znak oznaczałby dla niego konieczność oparcia się na Bogu. Tymczasem Achaz podjął już inną decyzję: wybrał ludzkie strategie polityczne i sojusz z potężną Asyrią. Bał się zaufać Bogu. Zamiast uznać swoją słabość i zawierzyć Bogu, król postanowił oprzeć całą swoją nadzieję na militarnej potędze; odrzucił Boży plan, bo chciał kontrolować sytuację po swojemu – po ludzku.
Jawi się tu pewien paradoks: Achaz mówi, że nie chce wystawiać Boga na próbę, ale tak naprawdę to on wystawia Boga na próbę, odrzucając Jego pomoc. I właśnie wtedy Bóg zapowiada: „Dlatego Pan sam da wam znak: Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel” (Iz 7,14)."
Dodam jeszcze, że takie praktyki były powszechnie stosowane w stepie, oraz Europie, około 800 lat pne. i wcześniej..
Inne tematy w dziale Społeczeństwo