Tomasz Ozdoba / Materiały prasowe
Tomasz Ozdoba / Materiały prasowe
RafałRokicki RafałRokicki
1098
BLOG

„Żyj szybko, kochaj mocno i umieraj młodo”

RafałRokicki RafałRokicki Film Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Jakoś tak bez większego przekonania szedłem na „Proceder”. Za rapem nie przepadam, bo to nie moje klimaty, a i bohater opowieści nie jest postacią z mojej bajki. Przed seansem bardzo niewiele wiedziałem o Tomaszu Chadzie, w zasadzie to nic, ale też nie czułem jakieś specjalnej potrzeby, by pogłębić wiedzę na jego temat. Słyszałem tylko, że był gwiazdą w swoim środowisku muzycznym, a jego życie wyglądało mniej więcej tak, jak tytuł jednego z utworów „Róż Europy” - żył szybko, kochał mocno i umarł młodo.

Wybrałem się na ten film, tak po prawdzie, z braku ciekawszej alternatywy. I nie żałuję żadnej ze 137 poświęconych mu minut, jest wart każdej z nich. Choć lekko nie było, bo to opowieść niewesoła. Historia faceta, dla którego największym problemem był on sam. Faceta, który potrafił godzić, na swój specyficzny sposób, złodziejski proceder i miłość do muzyki, nagrywając kolejne albumy w przerwach między odsiadkami. I który podnosił się niemal tyle razy, ile upadał. Niemal… raz jeden upadł więcej, niż się podniósł.

Początek historii to lata 90., okres przemian ustrojowych, a nie dla wszystkich był to czas ciekawy. Reżyser Michał Węgrzyn nie stara się jednak w swoim filmie w żaden sposób wybielać postaci Tomasza Chady, rozgrzeszać go, czy tłumaczyć. Nie wydaje werdyktu i nic nie sugeruje. Opowiada historię rapera, a widzom pozostawia ocenę. Ja nie potrafiłem gościa polubić. Dużym plusem „Procederu” jest też to, że fabuła nie kręci się wokół sceny, a skupia się bardziej na wydarzeniach, które miały miejsce poza nią.

Bardzo dobrze zagrał, wcielający się w głównego bohatera, Piotr Witkowski. Zadanie łatwe nie było, bo historia w miarę świeża i emocje wokół sprawy jeszcze nie zdążyły całkiem stężeć. Sprostał, bez dwóch zdań. Co ciekawe, nie był on pierwszym wyborem reżysera. Rola przypadła mu w udziale, ponieważ wcześniej odmówiło, bodajże, pięciu aktorów. Drugi plan to istna konstelacja. Nie będę wymieniał wszystkich nazwisk — kto ciekaw, to sprawdzi — jednak jedno muszę: Gabriela Muskała! Co prawda, to tylko rola epizodyczna, ale za to jaka! Od czasu „Fugi” jest dla mnie niezrównaną mistrzynią. Zdjęcia super, dialogi naturalne, muzyka — z wiadomych względów — oczywista, fabuła… życie pisze najciekawsze scenariusze.

Okiem dyletanta

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura