Mamy w pracy nowy serwer, o pojemności dysków jednego terabajta, ale jest to serwer na dyskach SLC, i jak kiedyś czas dostępu wynosił wg informatyka 4,6 milisekundy, to dziś serwer znajduje informacje w jakieś 0,001 milisekundy czy coś takiego. Piszę tak jak mówił główny informatyk. Podobno dziś to jeden z najszybszych serwerów w zachodniej Polsce. Do tego mamy w sumie kilka tera na innych nośnikach. Streamery, nośniki na taśmy w kasetach odchodzą w niepamięć- na takiej taśmie mieściło się kilkaset giga, a znalezienie tam czegoś równało się niezwykle długiemu okresowi wyszukiwania. Czasem nawet kilka dni przy bazach po kilka terabajtów.
Dziś nasz główny informatyk ma podręczny dysk przenośny o pojemności jednego terabajta. Nasz dział zdołał wyprodukować 0,7 tera różnych informacji, i wcale nie jest największym konsumentem pamięci w firmie. Ataki hakerów mamy średnio raz na miesiąc, ostatnio jednemu z grafików wypłynęły hasła (prawdopodobnie miał program typu P2P, w rodzaju Kazaa, i ów plik znalazły najpewniej rosyjskie roboty). To wszystko robią roboty, to działa automatycznie. W przeciągu doby nastąpiła seria ataków na różne serwisy, w sumie wstawiono około tysiąca złośliwych plików typu malware, które odpalały się gdy klienci wchodzili na nasze strony.
Webmaster jeden z ataków obronił o 5 rano, inne doszły do skutku. Skąd hasła wypłynęły, doszliśmy po strukturze zaatakowanych serwisów WWW. Tylko jeden z grafików miał dostęp do takiej ich kombinacji. O tym, że nastąpił atak i strony są zainfekowane, informują już programy antywirusowe, które w swojej współczesnej wersji przeczesują linki na przeglądanych stronach nim zdążymy je kliknąć.
Policja? To chyba żarty. Firma nasza kiedyś została zaatakowana przez sprytnego hakera, który sfałszował email do głównej księgowej, podając się za prezesa i wnioskując o przelanie sporej kwoty na konto dorady podatkowego. Sprawę odkryto przypadkiem tuż przed dokonaniem przelewu, poinformowano policję i nic. A w poniedziałek główny informatyk chciał poinformować policję o e-przestępstwie. Wylicytował dla swojej matki jakieś drogie futro w Allegro, i przyszedł email obiecujący bezpłatną przesyłkę jeśli pieniądze zostaną przelane szybko.
Było to oszustwo, ktoś się po prostu podszył. Informatyk, przekonany że policji uda się szybko schwytać sprawcę, wydrukował wszystkie dane, ustalił adres IP z którego wysłano oszukańczy email, i zawiózł wszystko na policję. Tam powiedziano mu mniej więcej, że wie Pan, dziś jest poniedziałek, prokurator może zajmie się tym w piątek, a w ogóle to sprawę może zgłosić tylko poszkodowany, w tym wypadku mama informatyka, która zdaje się że ma koło 70-80 lat i o Internecie nie ma pojęcia. Tak więc- w Internecie kraść można…
Obawiam się że jako firma działająca także w branży IT chylimy się ku e-upadkowi naszego e-działu (majacego już jakieś 15 lat historii), który obecnie cierpi na brak e-sprzedaży. Wykłócam się, że wydatki na e-commerce zwrócą się kilkakrotnym wzrostem sprzedaży, podczas gdy pół miliona wydane na ponowne wybrukowanie już utwardzonego placu ładniejszą kostką zwróci się chyba mniej. Tymczasem rzeczywistość skrzeczy. Nie ma komu, nie ma gdzie (mimo zakupu kolejnego budynku) i nie ma za co wykonać 10 tysięcy roboczogodzin pracy specjalistów by postawić sprzedaż naszego działu na nogi.
Na rynku są zatory płatnicze, wiele firm nie płaci, wg umów z ubezpieczycielami nie można im sprzedawać nawet za gotówkę- ta bowiem zaliczana jest na poczet najstarszych długów. Sytuacja robi się nieciekawa, i zaczęto wreszcie o tym mówić. Obcinane są płace. A i tak nasza firma trzyma się bezprzykładnie dobrze jak na tą branżę. Najgorsze jest, że dla przyszłości gospodarki liczą się innowacje. A duszone kryzysami firmy nawet mogą nie być w stanie dobrze przygotować się do złożenia wniosków o unijne dotacje (co zajmuje nawet 2 miesiące), do wejścia na kolejne rynki, do rozpoczęcia nowych typów produkcji. Wychodzą na jaw ich słabości. Okrez kryzysu często jest okresem wynalezienia siebie na nowo, reorientacji w biznesie.
Inne tematy w dziale Gospodarka