Jesteśmy coraz bardziej zinternetowanym krajem. Do tego stopnia, że rangę kultową zyskały okrzyki z filmów zamieszczonych na Youtube.
Wyobraźcie sobie scenkę. Skecz, lalka udająca arabskiego terrorystę puka do drzwi.
-Knock Knock!
-Who's there?
-Me! I kill you!
Gdy tylko publika się śmieje, jest gaszona tytułowym zawołaniem. Stało się ono kultowe, wielokrotnie je słyszałem zanim oglądnąłem właściwy skecz, znany w Polsce jedynie z Internetu, gdzie miał prawie 4 mln widzów.
http://www.youtube.com/watch?v=9BV4OGqnuiQ
Wielokrotnie pisałem już, iż tylko pewne subkultury polskiego społeczeństwa oglądają jeszcze telewizję. Coraz mniej jest ona mainstreamowa, coraz bardziej zyskuje rangę medium pewnej subkultury lub grupy wiekowej polskiego społeczeństwa. Dziś okładki czasopism dla młodych pytają czy aby nie „czas wyrzucić odbiorniki?" (G. Studencka 10/2007). Inne pytają w stylu: „czy wyniosłeś już telewizor do piwnicy? Jeszcze nie? Więc zrób to, bo telewizja jest w Internecie".
Telewizja nie tylko jest w Internecie, ale jest tam wszystko to, co jest najbardziej kultowe. Śmieszne walki żuli ulicznych? Proszę bardzo. Offowa muzyka której przenigdy nie puszczą w tradycyjnej telewizji komercyjnej? Jest prawie wszystko. Gdy przychodzą do nas znajomi, leci Youtube, mamy ju-tjub party. Każdy z gości znajduje filmy jakie ostatnio odkrył, ludzie wymieniają się ich tytułami.
W sieci jest mnóstwo filmów zwykłych ludzi, takich jak ty czy ja, kwitnie telewizja amatorska. Ona nie ma tej gombrowiczowskiej „pupy", sztucznej, teatralnej maski, sztywności i oficjalności narzuconej przez polityków. Jest wyzwolona.
Nakręciłem kilka filmów. Wypowiedź przed kamerą, film gdy zbakani zwiedzaliśmy muzeum w Amsterdamie, jakieś klipy z muzyką, oprowadzanie turystów po jednym z miast. W sumie moje filmy miały ok. 10 tysięcy widzów. To więcej niż kiedykolwiek osiągnąłem jakimikolwiek tradycyjnymi mediami, bo o ile wielokrotnie występowałem w tradycyjnej telewizji, to tutaj oglądają mnie ci autentycznie zainteresowani i trafiam z przekazem tam gdzie chcę najbardziej.
Czego jeszcze brakuje, to komercyjnych stacji internetowych. Powstały platformy, na których można przedstawiać swoje treści, ale jest jeszcze miejsce dla tych których treści są na tyle dobre by tak samo przyciągać widzów i generować wpływy z reklam jak tradycyjne media. Ale sądzę że do tej komercyjnej rewolucji został już niewielki krok. Żegnajcie, tradycyjne telewizje, żegnaj krajowa rado cenzury telewizyjnej. Poza politykami, nikomu chyba po was nie żal. Wolna telewizja pokazuje że jesteście dość zbyteczni.
Inna sprawa to to że internetowe telewizje to też groźby. Groźby nadużycia tych nowych mediów do szerzenia rasizmu, przypadkowego umożliwienia dzieciom dostępu do treści pornograficznych. Ochrona przed takimi naduzyciami jest słaba. Brak jest dobrego mechanizmu kontroli wieku osób oglądających niektóre treści, czy to zbyt brutalne, czy to pornograficzne. Obecne zabezpieczenia obejdzie każde przeciętnie sprytne dziecko.
Inne tematy w dziale Kultura