Nie mam się za speca od polityki, od tego są politolodzy (tak nieobecni w dyskusji publicznej...), ale dziwuję się światkowi polskiej polityki. Przyznam się, ze go nie rozumiem, i podziwiam osoby które coś z niego rozumieją.
Jakoś chwilkę temu wróciłem z opery "Nabucco" wystawionej w teatrze koło mojego domu. Opera, ogólnie mówiąc, głosiła kult Jah tudzież Jahwe, przeciwstawiając go babilońskiej gigantomanii jednostki. Tyran przeistoczył się w wyznawcę Jahwe, wybaczającego innym ich winy. Polscy politycy zdaje się że obecnie są z obozu który chyba akcentuje różne wartości etyczne, kojarzące mi się z Pismem. Dziwi mnie więc, czemu tak się kłócą zamiast współpracować, szczególnie jeśli są tego samego wyznania.
Podobno rozwój Irlandii czy Szwajcarii jest wynikiem takiego porozumienia, w przypadku Szwajcarii obejmującego podobno wszystkie tamtejsze ugrupowania reprezentowane w parlamentach tamtejszych kantonów. Ciekawi mnie, jaką polityką zaowocowałoby takie rozwiązanie w Polsce. Nie wiem, czy takie rozwiązanie jest grą o sumie zerowej, gdzie aby ktoś mógł wygrać, inny by stracił.
Mam wrażenie że polska polityka to jakiś odprysk walk wewnątrz jakiejś instytucji wyznaniowej, walki o rząd dusz dwóch odłamów polskich katolików. Inaczej jakoś nie potrafię sobie wytumaczyć tak sporych różnic, także programowych. Nie rozumiem zupełnie skąd się wziął typ katolika-antysemity znanego mi z Radia Maryja. Gdzie ci Żydzi?
Żydów poznałem kilku i wg mnie Żyd to dziś wielka rzadkość. A prawdziwego Żyda który by coś wiedział o swojej wierze to w życiu żadnego nie spotkałem. Jak już, to może z daleka za granicą widziałem albo w jakiejś wycieczce minąłem. Tyle zostało z narodu który ongiś w liczbie bodaj 6 milionów zamieszkiwał polską ziemię. Nawet bym się ucieszył jakby jacyś Żydzi, ale tacy prawdziwi, wrócili tu mieszkać.
PiS uważam za partię populistyczną. Politolodzy definiują cechy populizmu (http://en.wikipedia.org/wiki/Populism ), takie jak np. przeciwstawianie zbiorowości "ludzi" jakimś niesprecyzowanym skorumpowanym elitom (np. "salonowi"). Dziwi mnie że o populizmie tak mało się mówi.
Nawet jeśli PiS jest partią populistyczną, a SLD to dawni ciemiężcy, to w polskiej polityce powinny panować chyba inne zasady. Zwłasza że od bodaj 3 lat rządzą ludzie którzy obklejają się łatkami wierzących w Jah, Jahweh czy Jezusa. A ci ludzie potem tak dziwnie postępują, że w ogóle nic nie rozumiem. Mądrych, wykształconych ludzi lata temu odepchęli w niebyt. Moja znajoma Pani Profesor od wielu lat nie zabrała publicznie głosu w swojej dziedzinie ekonomii. Gdy kilka lat temu proponowała reformy, nikt jej nie wysłuchał, branżę zreformowano tragicznie źle.
Polską inteligencję ci ludzie wypchęli na kompletny margines, nie ma jej nawet w "publicznych" mediach w których przy okazji transmisji rozdania Oskarów dyskutuje się o stylu "glamour" w ubieraniu się (nie wiem co to, i szczerze mówiąc mam to gdzieś). Polskie kino, te filmy finansowane z publicznych pieniędzy nie mają chyba nic wspólnego ze współczesnym życiem.
Czesi potrafią - film Samotni (reżyseria David Ondříček, scenariusz Petr Zelenka, fragment: http://pl.youtube.com/watch?v=pu1MLW2EgQw ) to po prostu opowieść o współczesnym życiu, ważnych problemach, takich jak ten tytułowy problem ludzkiej samotności, opowieść wg recenzji bardzo realistyczna i nader szczera. A świat polskiej kultury chyba nie żyje prawdziwym, codziennym życiem.
Ja nie rozumiem, nie wiem gdzie ci ludzie żyją. Chyba w polskim Babilonie- kompletnie sztucznym świecie składajacym się z jeżdżenia samochodem zakorkowanymi drogami z pracy do domu, i włączania telewizji pokazującej nierealny, sztuczny, wymyślony świat. Ci ludzie żyją chyba mniej więcej w takim samonapędzającym się kloszu.
Rozumiem z świata polskiej polityki jedynie fragmenty. Za to na codzień widzę jego efekty- kompletny intelektualny i etyczny upadek debaty publicznej, wypchnięcie naukowców do gett (nie mają oni nawet wpływu na gospodarkę, nawet nie wypowiadają się na termat koniecznych chyba reform ekonomicznych), sztuczny świat w jakim tkwi kultura tego kraju.
Idę potrenować z kumplem do Parku Saskiego- chcę go zainteresować sztukami walki- i ręce mamy w psich kupach- są wszędzie, nawet tam gdzie myślisz że ich nie ma. W Anglii w pogodne dni spędzałem całe godziny w tamtejszych parkach, tam poznałem wielu ludzi. A tutaj chyba mogę zrobić piknik z psią kupą w roli głównej, na wąskim półtorametrowym skrawku z trawą wokół rabat z kwiatkami (cud że w ogóle tam trawa jest).
W tym kraju wciąż są rejony bezrobocia, gospodarczego upadku, obszary z których pospiesznie emigrują młodzi, skazując je na demograficzne obumarcie. Miasta są brzydkie, wręcz koszmarne (vide centrum Warszawy). Jedyny warszawski deptak, ul. Chmielna, to dziś totalny slums pełen bazgrołów na oko 12-letnich "graficiarzy".
Ale nawet o tych problemach się nie mówi, spycha sie je pod dywan. Nie istnieje nawet konstruktywna krytyka- jak ktoś w tym kraju coś ostro krytykuje to patrzą na niego krzywo. Naprawdę mało z tego wszystkiego rozumiem...
Inne tematy w dziale Polityka