Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy
28
BLOG

Polska widziana z Mediolanu

Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy Polityka Obserwuj notkę 1

Właśnie byliśmy w mediolańskiej La Scali na balecie „Romeo i Julia". I tak sobie patrzę na to, że taka opera jest tu jednak „fundacją prawa prywatnego", a nie państwową, jak w Polsce. Patrzyłem na plakat z jakimś festiwalem ku czci kompozytora oper Pucciniego. Kilkanaście włoskich teatrów operowych miało status fundacji. A w Polsce wszystko państwowe.

W "Teatro alla Scala" byłem jeszcze na 3 operach. Dziś kupiliśmy bilety równo 4 minuty po rozpoczęciu spektaklu (w restaracji się nam jedzenie przedłużyło) i nie było problemu (w Warszawie- zapomnij). Nie podobały nam się miejsca na galeriach, K. poszła do managera opery, który stał na parterze za stolikiem, i zmienił nam za darmo te miejsca w jaskółkach na galeriach na miejsca na parterze- ze 3 były puste, a normalnie są po jakieś 100- 200 euro chyba (a nie po 30 euro, jak nasze). Panie sprzedawały jakieś książeczki z ręki, ale w Warszawie w Teatrze Wielkim gdy sprzedają takie broszurki to mają obok kasę fiskalną. Tu nie miały. Włochy są jednak bardziej normalnym krajem- tu pani po prostu sprzedająca książeczki z „ręki" nie musi mieć kasy fiskalnej, choć kiedyś widziałem je nawet na włoskim warzywniaku.

Takich misternych dekoracji jak w tym balecie dzisiaj to w życiu w żadnym teatrze nie widziałem. Gotyckie wnętrza z płaskorzeźbami i malowidlami na ścianach, z gotyckimi sklepieniami i kolumnami, z gotyckimi oknami z misternymi maswerkami- nie, w Polsce nikomu nie chce się rzeźbić takich dekoracji do przedstawień.

W restauracji obsługiwali nas jak oparzeni- 3-daniowe menu zjedliśmy w 40 minut. W Polsce tyle mówi się o „slow food", powolnym jedzeniu, a we Włoszech te restauracje pracują tak że 5 minut od zamówienia pierwsze potrawy były na stole. Jak to „powolne jedzenie" byłoby podane i w Polsce tak rychło, to stołowałyby się całe masy narodu. Nie każdy lubi czekać 30 minut na pierwszą potrawę. Tam była nawet specjalna pani tylko od dodawania rachunków. Kelner dawał jej spis potraw jakie zamówiliśmy, ona zliczała, drukowała, kelner niósł na stół.

Rzeczy dziwnych było całe mnóstwo. Po Mediolanie jeżdżą 100-letnie tramwaje, całe z drewna i tak staroświecke że strach w nie wsiadać bo np. wydaje się nam że te staroświeckie drzwiczki harmonijkowe mogą nas zmiażdżyć. Nie chce się jakoś ufać w technikę sprzed wieku, ale tu nawet automatycznie rozkładają się schodki (oczywiście drewniane). Ale na tych samych torach jeżdżą też supernowoczesne futurystyczne tramwaje. Taki 100-letni złom jaki w Polsce tylko w muzeum się znajdzie, i obok na tych samych torach takie nowe cacko. Mediolan to miasto kontrastów.

I to wszystko w kraju gdzie rządził do niedawna człowiek który posiadał wszystkie główne telewizje tego kraju i sponsorował jego główne kluby sportowe- ot, rodzaj współczesnego Cezara realizującego maksymę „chleba i igrzysk". Kto ma media, ten ma władzę.

A w Polsce nikt nic robić nie musi. Z tego co widzę i co osobiście doświadczyłem idąc z jednym z moich pomysłów do redakcji jednej z warszawskich gazet, media są kompletnie zfilcowane z różnymi politykami, ba, potrafią same wrzucać im pomysły swoich czytelników do ich kampanii wyborczej.  

We Włoszech natomiast media, nawet te bezpłatne gazety, których wciskają nam po kilka przy wejściu do metra, są na poziomie nieporównywalnym z najlepszymi polskimi gazetami. Nawet w tych bezpłatnych pisało i o klęsce humanitarnej na świecie, i o krachu na giełdzie indyjskiej. W Polsce żadna gazeta nie donosi tyle ze świata, co tamtejsze bezpłatne. W Polsce media są opanowane przez dziennikarzy-nacjonalistów zapatrzonych we własny kraj, i stąd mamy takie władze...

Lubię operę i prowadzę witrynę Radiotelewizja.pl Radiotelewizja Promote your Page too

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka