Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy
75
BLOG

Pocztówka z Polski B, zdobywanej przez neonazistów po wielkim ex

Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy Polityka Obserwuj notkę 7

Święta to telefony od emigrantów z Hiszpanii, ze Szwecji, z Irlandii. Spotkanie w najszykowniejszej knajpce mojego rodzinnego miasta z przyjacielem, przerwane przez wtargnięcie dwóch neonazistów w czarnych bluzach od jednego z których dostałem pięścią w zęby.

Wylała się herbata, spojrzenia ludzi, oni wybiegają, my za nimi, ale dobiegamy tylko do drzwi. Co, wybiegnę za nimi na ulicę, i jak będę walczył z dwoma na raz? Jeden z nich chyba trenuje krav-magę, najbrutalniejszą sztukę walki. Boję się z nim walczyć, aż taki dobry w walce nie jestem.

Lokalni neonaziści. To zresztą już któryś raz. Mają tutaj swoją terroryzującą miasto grupę, atakują na ulicach tych którzy się im nie podobają wyglądem, ubiorem, zachowaniem. Masz długie włosy, dredy, nie taką fryzurę, nie takie ciuchy? W biały dzień ostatnio po raz kolejny (ofiara nawet nie wie, który) pobili mojego sąsiada, sympatycznego dredziarza, łamiąc mu nos. Uderzyli go tak że z chodnika przeleciał przez jakiś murek i wpadł w jakieś choinki.

Nawet nie chciałem zajścia z klubu zgłaszać na policję, inni to zrobili już kiedyś i mimo że sprawcy są raczej znani i wskazano ich, to nic im nie zrobiono. Podobno rodzice szefa tej ekipy neonazistów to nobliwi, dystyngowani, wysocy rangą sędziowie, zresztą to cała lokalna rodzina prawnicza. Nie wnikam jakim cudem wychowali synka na osobę tak nietolerancyjną. Myślę że to dlatego śledztwo niczego nie chciało wykazać. Zresztą szef policji w moim mieście był zmieniony za czasów PiS-u, partii nieco niepewnej jeśli chodzi o jej stosunek do neonazizmu.

Wcześniej takich napaści niemal nie było, być może także dlatego że w mieście sprawnie działała Antifa. A teraz praktycznie wszyscy starsi młodzi ludzie wyemigrowali z mojego miasta. Zostały same bezbronne nastolatki. Niebezpiecznie jest nawet w podmiejskim lesie, gdzie neonaziści skatowali jakąś nastolatkę.

Gdzie indziej i tak jest dużo gorzej. Bardziej na północ są miasta gdzie neonaziści stoją na każdym rogu, gdzie w ogóle najlepiej się nie pokazywać w nie takiej fryzurze czy ubraniu. To miasta w których neonaziści rządzą całymi osiedlami. U mnie panują tylko na kilku dzielnicach, od niedawna podbijają też centrum miasta. Ludzie boją się teraz spotykać na ławeczkach by rozmawiać.

Na południe od mojego miasta jest miasto w którym neonaziści chcieli wyrywać dziewczynom dredy z głowy. Obok też jest inne miasto, w którym neonazistowski syn jednej z tamtejszych rodzin sędziowskich (co jest z tymi rodzinami sędziów?) pojechał na wyjazd czy wycieczkę z czarnoskórym Polakiem, dredziarzem prowadzącym audycje w radiu ulicznik.net.

Ów czarnoskóry Polak żywy nie wrócił, znaleziono go na torach, podobno z powyrywanymi dredami. Sprawcy nie znalezieni, zresztą to podobno był jakiś wypadek. Pokątnie mi mówiono że całą sprawę ukęcili sędziowie, rodzice neonazisty. Jeden z moich rozmówców pokazuje mi nawet swoją kurtkę która ongiś należała do ofiary, mu chyba bliskiej. Gazety sprawę przemilczały, a w Wielkiej Brytanii z powodu podobnego zabójstwa czarnoskórego chłopaka debatowano przez kilka miesięcy, żył tym cały kraj.

Ot, opowieści z Polski B, która nagle stała się krainą exodusu. Znajome nastolatki, takie 17-to i 18-to letnie mówią mi że teraz jest pustka, nuda, nic się nie dzieje. Kiedyś tyle się działo, ławeczki były pełne osób opowiadających najciekawsze historie z całej Europy. A teraz nie mają co robić, nikt nie gra na bębnach, nie wygłupia się, nie śpiewa. Chcą stamtąd wyemigrować.

I to się nie zmieni, przecież ci ludzie którzy ongiś tu mieszkali, nagle tu nie wrócą, często już nie mają do czego. Będą mieszkać kątem u rodziców, jak kiedyś? Wyjechali niemal w całości ci sprawiedliwi, kosmopolityczni, dużo podróżujący, i nie bojący się bronić słabszych w bójkach z neonazistami na ulicach. To przecież dzięki nim kiedyś ci ludzie bali się atakować swoje ofiary. A dziś nie boją się do najelegantszych klubów i restauracji, by tak jak mi, przywalić komuś w twarz.

Do tego jeszcze ci neonaziści- gdy tamci wyjechali, oni wyszli na ulicę bez obawy że ktoś pomści ich ataki. To już trwa drugi rok. Pracowałem kiedyś w czasach studenckich w klube młodzieżowym we wschodnioniemieckim mieście w którym podobno było sporo neonazistów. Sam dwóch z nich spotkałem jeden jedyny raz o 2 w nocy (i dostaliśmy z kumplem w twarz za bycie Polakami). Ale w klubie w którym pracowałem była setka miejscowej młodzieży, i nikogo nie widziałem z połamanymi nosami, nikt też przy mnie nie opowiadał że był atakowany.

W tym samym mieście byłem też na targach młodzieżowych. Wystawiał się tam jakiś Urząd do Spraw Ochrony Konstytucji, którego jedynym zadaniem wydawało się rozpracowywanie tego środowiska, wnioskując z przeglądnięcia publikacji jakie ci Państwo powciskali mi wówczas do ręki. Mam je zresztą do dzisiaj- są to szczegółowe opisy każdej z działających w tamtym regionie grup neonazistowskich, oraz wielkie książkowe raporty o rozwoju tego ruchu w całych Niemczech i działaniach jakie podjęto.

W Polsce nic takiego nie ma. ABW, z tego co mi opowiadano i pokazywano listy, w ogóle odmówiło wszczęcia dochodzenia, dochodząc do wniosku że płonące swastyki i okrzyki „do gazu kurwy” nie leży w ich kompetencjach. Policja podobno sądziła że to jakieś niesnaski między subkulturami. Lokalne gazety nie są zainteresowane tym tematem, zresztą to tabloidy. Poszkodowani boją się zgłaszać takie napaści, ponadto wg tutejszej policji to oni są przestępcami obyczajowymi.

Ot, cała Polska. Wyjeżdżając z tego miasta Polski B cieszyłem się, że już tam nie muszę mieszkać. Wyjazd nie jest żadnym rozwiązaniem, ale co można zrobić? Świat jest zły, ale na szczęście są jeszcze miejsca gdzie jest lepiej.

Lubię operę i prowadzę witrynę Radiotelewizja.pl Radiotelewizja Promote your Page too

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka