I po karnawale. Spacerujac wieczorem po Londynie w oczekiwaniu na odjezdzajacy o 2 w nocy autobus na lotnisko dostrzeglem ze centrum miasta pelne jest rozmaitych kolorow skory. Ba, osoby o karnacji bialej, takiej europejskiej, byly mniejszoscia. I to absolutna, ponizej 5 %. Byc moze wiekszosc to turysci, ale czemu tych turystow o bialej skorze bylo marginalnie malo?
Centrum miasta, okolice Leicester Square (to chyba rynek londynski- jedyny taki popularny kwadratowy plac jaki znam z centrum) i Piccadilly Circus byly zdominowane tego wieczoru przez kolorowych. Stali w kolejce do dwoch klubow przy owym rynku, spacerowali po calym centrum.
Na ulicach, za ktorych korzystanei sie tu placi- przeciez ich powierzchnia nie jest nieskonczona, ba, jest takim samym skapym zasobem jak wszystko inne, popisywali sie swoimi gazylionami i petroliardami rozmaici nuworysze, potrafiacy z piskeim opon podjechac 3 metry dalej stojac w nocnym korku, byle tylko czyms sie odroznic. Samochody na kuwejckich rejestracjach. Na Regent Street kawiarnia okapujaca zlotym wystrojem, lepsza nawet chyba w kategorii przepychu od moskiewskiej restauracji 'Turandot', choc glowy nie dam.
Druga strona to Londyn zwyczajny, wcale nie taki drogi. Znajomy sie tu przeprowadzil, zlozyl zdaje sie papiery o rezydenture, po 5 latach ma szanse na obywatelstwo. W Polsce sie nawet udzielal spolecznie w jednej z posaparlamentarnych partii, ale nikt nawet chyba z was nie slyszal o jego pogladach politycznych, ktore do owej partii srednio pasowaly. To znaczy troche za bardzo wg mnie wychodzil w przyszlosc, podczas gdy owa partia w Polsce byla partia politycznych fundamentalistow, a nie realistow, jak on. W Niemczech jego poglady polityczne sa mainstreamem, w Polsce- rewolucja i to jeszcze na dole pozaparlamentarnego smietniska idei politycznych.
Machnal wiec reka, pracuje w Londynie w sklepie z abazurami i zyrandolami. I nie jest tak ze zyjac w Polsce nic nie chcial zmieniac. Ale nie jestesmy krajem gdzie slucha sie osob z partyjnych dolow, w jakich on tkwil. Byly u niego teraz jego dzieci, napisaly mu sms-a po wyjezdzie ze bardzo go kochaja. Oj rzadko dzieci pisza takie smsy rodzicom.
Czy Londyn, mimo tego najazdu cudzoziemcow, jest miastem bezpiecznym? Raczej tak, nikt mnie nei nagabywal, tutaj nikt o nic nikogo nie prosi, chyba ze z rzadka bezdomni prosza o drobne. Ludzie sa pomocni, jakis Pan w sklepie naladowal mi moj telefon gdy nie dopilnowalem baterii i mi sie rozladowal. Nikt sie nie rozpychal, to bardziej ja musialem sie pilnowac z moimi warszawskimi nawykami gdzie kazdy sie przepycha. Tutaj kazdy mowi soebie przepraszam, nawet na karnawale.
Sporo osob patrzylo mi prosto w oczy, szczegolnei czarnoskorzy na karnawale. Rzecz taka jak spojrzenie w oczy jest niespotykana w Polsce- tu nasz wzrok nei krzyzuje sie ze wzrokiem przechodniow, w Londynie zas ci potrafia wyrazic owym wzrokiem sympatie dla nas, respekt dla naszego sylu ubioru etc.
Daje to dosc pozytywna energie, ba, jest jej tutaj duzo. Ludzie ja sobie przekazuja, sa dla siebie uprzejmi. Potrafia zawrzec pobiezna znajokmosc w autobusie i wreczyc napotkanej osobie jakas zywnosc jaka im zostala- widzialem taka scenke w autobusie nocnym, kobiety po prostu zapoznaly sie na trwajaca kwadrans przejazdzke i sie czestowaly nawzajem.
Nikt mi niemile nie odpowiedzial, nie odburknal. Nawet kierowcy w autobusie mieli anielska cierpliwosc, mimo ze przystanki sa tam co 200 metrow, i na kazdym wchodzi jakis zablakany podrozny do ktorego nie trafiaja schematy polaczen rozwieszone po przystankach. Na karnawale policjanci cierpliwie tlumaczyli ludzom stojacym na ulicy, kazdemu z oosban niemal, ze jak sie nie rozejda na boki, to ciezarowka z didzejami i glosnikami nie przejedzie. Na kilkaset tysiecy osob jakie widzialem przez dwa dni bylem swiadkiem tylko jednej sprzeczki, gdzie rozdzielano klocacych sie nastolatkow.
Polska z jej manierami nie jest na tym tle krajem pozytywnej energii, to pewne, ba, zarazamy sie w niej zlymi nawykami.
Inne tematy w dziale Polityka