Ostatnio, w czwartek, jadąc pociągiem sięgnąłem po porzuconą przez kogoś "Gazetę Wyborczą" i zamarłem nieco z przerażanie- nie sądziłem że to taki tabloid. Czytywałem ongiś "Daily Mail", i był chyba na lepszym poziomie.
Oto dowiaduję się że cały naród buduje szybka kolej, i nikt nie ma żadnych wątpliwości że taka inwestycja ma sens i jest nieodzowna. Dziwne- w Wielkiej Brytanii, Czechach czy Szwajcarii nie ma kolei wysokich prędkości (w Wielkiej Brytanii jest jedynie linia do tunelu pod kanałem La Manche), a mimo to przewozy pasażerskie, mierzone liczbą podróży na mieszkańca rocznie, są kilkakrotnie wyższe niż w Polsce. W Szwajcarii mieszkaniec podróżuje 10-krotnie częściej koleją niż w Polsce, w Niemczech czy Czechach- 3-krotnie. Ale jest to przede wszystkim kolej lokalna, regionalna, jaka w Polsce w większości juz umarła.
Tymczasem Gazeta Wyborcza pisze jakby potrzeba owych szybkich kolei była faktem naukowym, podczas gdy w Polsce nie ma nawet tych normalnych kolei, o czym przekona się każdy kto kiedyś zawitął droga kolejową z Czech czy Niemiec na terytorium RP. Cały ten artykuł uważam za efekt lobbingu panów z PKP, i jedyny jego związek z nauką jest taki że opublikowano go w dziale „Nauka”. W ogóle wiele osób z branży ekonomicznej uważa całą sprawę za niegodną nawet komentarza- jest to ponoć tylko kolejny pomysł wyborczy mający podnieść notowania rządu. Środków na owe pomysły nie ma. Takie koleje prędzej zbuduje Rumunia, mająca sporo lepsze koleje dalekobieżne, niż Polska. W Rumunii nawet nie ma tak zdezelowanych linii kolejowych jak w Polsce. Ale o tym ten brukowiec ani mru-mru.
We Francji, tak jak w Polsce, jest monopol kolejowy i „jeden słuszny przewoźnik”, tamteż zbudowano szybką kolej, podczas gdy oferta kolei w regionach jest fatalna i ludzie jeżdżą samochodami. Wystarczy przejechać do Francji koleją ze Szwajcarii, by wylądować w kraju gdzie wszyscy niemal już jeżdżą samochodami, podczas gdy w Szwajcarii kolej wciąż ma spory udział w codziennych przewozach. Podobnie jest z kolejami w Hiszpanii- poza liniami dla szybkich pociągów i kilkoma kolejkami wąskotorowymi, na szczęście komunalnymi, a nie państwowymi, owa państwowa kolej niemal nie istnieje- pociągi jeżdżą nader rzadko, wożą turystów bo lokalni jeżdżą autobusami. Obliczono że gdyby zaniechano budowy szybkiej kolei w Hiszpanii, to możnaby dostosować wszystkie pozostałe linie w kraju do prędkości 200 km/h. Taka kolej byłaby jeszcze ekologiczna.
Francuscy kolejarze mają pasażera w dupie, koleje wcale nie jeżdżą tak często jak nawet na lokalnych liniach w Szwajcarii. Wielu przewoźników w Szwajcarii jest od zawsze prywatna. A we Francji- wiadomo- własność państwowa. Jeśli koleje cośtam jeszcze wożą, to tylko dzięki wpompowaniu miliardów z pieniędzy podatników. Takie koleje szybkich prędkości są nawet bardziej energochłonne od samolotów z powodu oporów powietrza który wzrasta skokowo po przekroczeniu prędkości 220 km/h. Cóż więc za korzyść z takiej kolei, skoro mamy już samoloty? Emisje dwutlenku węgla na pasażera są porównywalne, ale to oczywiście przemilczano.
W Szwecji zastosowano masowo pociągi z przechylającymi się na zakrętach pudłami wagonów. W Wielkiej Brytanii efekt wzrostu liczby pasażerów, zresztą największego w Europie, uzyskano poprzez prywatyzację. Ale ten temat nie przejdzie przez usta dziennikarzom z tejże szmatławej gazety. Kolej to dla nich monopol, i tym ideologom etatyzmu się tego nie wybije z głów.
A zaraz na następnej stronie mogę dowiedzieć się ze jestem narkomanem. Dziwne, nawet brytyjskie brukowce są bardziej taktowne wobec palaczy marihuany, wg wielu współczesnych badań mniej szkodliwej od papierosów czy alkoholu, i nie nazywają jej konsumentów narkomanami czy ćpunami. Dziennikarzom „Wyborczej” udało się w głowach rodziców zrobić mętlik mieszając narkotyki twarde i miękkie, i skutecznie chyba przestraszyć, mocno naginając fakty i mieszając substancje szkodliwe z nieznacznie tylko groźnymi. Jako skutki negatywne palenia marihuany podano symptomy które występują dopiero po przedawkowaniu, i to sporym. Nic podobnego nie zdarzy się komuś kto rekreacyjne pali marihuanę raz w tygodniu. Ja czuję sie przez tą gazetę skrajnie urażony, nie życzę sobie by jakaś banda ignorantów stawiała mnie na równi z jakimiś osobami uzależnionymi od twardych narkotyków. Nie, panowie z GW, jestem zagubiony, myślę wg mnie bardzo racjonalnie. Nie jestem fanem namawiania do palenia marihuany, ale sądzę że ludzie powinni mieć prawo do dobrej informacji. A „Gazeta Wyborcza” dezinformuje, powiela stereotypy, nie pierwszy zresztą raz. To ohydne, i takież są moje wrażenia po incydentalnym sięgnięciu po tą gazetę.
Literatura:
Gazeta Wyborcza z dn. 18 września 2008, strony 19- 21
Inne tematy w dziale Polityka