Ludzie szturmują bankrutujące banki, firmy tną produkcję, WIG (indeks giełdy) spada do poziomu 15 tysięcy punktów. Banki zamykają konta internetowe na „kluczyk”, tysiące kredytów okazuje się toksycznymi, a ludzie trzymają gotówkę w skarpetach. Duże giełdowe koncerny padają jak muchy. Następuje fala zwolnień pracowników, przejęć, fuzji. Żaden manager nie jest pewien dnia jutrzejszego, a płynność finansowa firm to rachityczny domek z kart. Ludzie wyprzedają domy, złoty spadł do poziomu 8 PLN za euro.
W prasie politycy uspokajają że nic się nie dzieje, i że panują nad gospodarką. Jednocześnie pompują miliardy z budżetu na podtrzymanie padających firm państwowych. LOT nie ma nawet na płace i paliwo, na poczcie polskiej i w PKP zabrakło na wypłaty dla 200 tys. osób. Nie ma pieniędzy na płace dla setek tysięcy nauczycieli i urzędników. Rząd potajemnie dodrukowuje pieniądze by ratować sytuację w budżetówce, ale to tylko napędza i tak już sporą inflację. Gazety zmniejszyły objętość, nie mają niemal ogłoszeń. Pozamykano wiele satelitarnych kanałów tematycznych.
To możliwy, czarny scenariusz kryzysu w Polsce. Cóż, jeśli się ziści?
Inne tematy w dziale Polityka