Po Warszawie, ale też po moim rodzinnym mieście, mając dready trzeba chodzić z nożem. Kluby do których chodzę grzmią od lotek o tym jak neonaziści napadają na osoby z dreadami i im je obcinają nożami, czasem je też tymi nożami tną jeśli nie chcą pozwolić na ścięcie swoich dreadloków. Mój kolega H., 17-latek holenderskiego pochodzenia, taki trochę rasta-kid, w ten sposób stracił swoje dredy na skarpie z tylu za ulica Foksal, w samym centrum Warszawy. Szedł jeszcze z dwoma koleżankami i chyba jeszcze jednym kolegą.
Grupa 15 nazioli widząc ich założyła kominiarki i otoczyli H. Każdy z nich odcinał swoim nożem po kolei po jednym dreadzie. 15-latka która była z H. podobno płakała widząc to. Potem chcieli go jeszcze okraść z pieniędzy, ale jedna osoba z ich grupy jakoś ich odwiodła. O skończonej akcji pytali się go czy pójdzie z nimi na piwo! Jakąś godzinę później jedna osoba, jakiś samotny neonazista zaczepił innego mojego kolegę T., blondwłosego 17-letneigo rasta. Groził mu, ale będąc sam, nic nie zrobił.
Mniej szczęścia miało dwoje osób z grupy Capoeira Camangula. Castanha (Kasztania) w obronie swoich dredów przed grupą neonazistów została pocięta nożem po głowie, jej kupel J. został dźgnięty nożem w plecy. Całość zdarzyła się wcale nie późnym wieczorem od Pałacem Kultury. A podobno w biały dzień na ulicy Chmielnej neonaziści pocięli kobietę w dreadlokach, nożem po twarzy oczywiście.
Podobnych historii słyszałem więcej, a i tak to był pewnie tylko ułamek takich incydentów- nie jestem stąd, znam mało osób. W klubach ludzie debatują żeby się zebrać większą grupą i wyruszyć wielką grupą na odwet nim coś się stanie. Nie wiem czy ktoś w goóle takie incydenty zgłasza policji- jest nader niepopularna w środowiskach palaczy marihuany. Ja sobie dałem spokój, w moim rodzinnym mieście byłem 3-krotnie zaatakowany przez neonazistów, i policja, doskonale wiedząc kto to, miała ksywki podejrzanych, osoby które je rozpoznały, nie zrobiła nic, możliwe że dlatego że były to dzieci lokalnych sędziów.
A może dlatego że metody racy policji- przesłuchanie po zdarzeniu, a potem powtórne wzywanie na komendę by jeszcze raz złożyć te same zeznania, nie skutkują w miastach gdzie połowa osób w klubach to emigranci wracający po krótkiej wizycie w rodzinnym mieście do swojego nowego miasta w innym kraju czy województwie. Kto będzie gdzieś jeździł składać zeznania? Ach, szkoda gadać, moje wszelkie wizyty w tym przybytku sprawiedliwości były tylko stratą czasu. W Niemczech mieli choć zdjęcia lokalnych neonazistów, ci nie mają nic. I sprawiają wrażenie jakby owa cała przemoc dla dredów czy innych osób bardzo im się podobała.
W Polsce są setki miast gdzie ulice i osiedla kontrolują neonaziści. Ostatnie 2 lata to okres ich silnego naporu. Prawdopodobnie zmówili się na jednym ze swoich tajnych forów internetowych, na które my nie mamy wstępu, by „wyjść” z ową akcją zdobywania kolejnych przyczółków polskich miast, osiedli. W Polsce nikt tego nie kontroluje. W Niemczech będąc na targach młodzieżowych dostałem od Pana z Biura Ochrony Konstytucji wielki raport na temat przemocy neonazistowskiej w Niemczech.
Szczegółowo opisano każdą organizację, każde środowisko neonazistowskie, jego akcje i ofiary, i przygotowano szczegółowe raporty dla każdego z landów W Polsce, gdy się obudzimy z ręką w nocniku, będzie już za późno. Neonaziści kiedyś dojdą do władzy. Wiele regionów i miast już jest ich. Mój znajomy pracujący na ksero tylko opowiada jakie „cuda” odbija gdy jego kolega nieopatrznie nie odmówi przyjęcia takich materiałów do powielania. Neonaziści są wśród nas, ale nie piszą o tym polskie media.
W Polsce neonazistowska przemoc jest już na porządku dziennym, i jest jej bez porównania więcej niż we wschodnich Niemczech uważanych za jej siedlisko. Wiem bo tam mieszkałem przez wiele lat, i tylko raz mnie zaatakowano. W Polsce- przez rok kilkakrotnie, a hip-hopowe ciuchy i bejsbolowa czapka są często wystarczającym powodem.
Gdy czarnoskóry didżej Kong Lover, mający zresztą w brunatnej Polsce swojego osobistego ochroniarza, bronił się przed bluzgającymi go neonazistami we Wrocławiu i pociął ich nożem, wina była po jego stronie (możliwe że wciąż siedzi w więzieniu), a prowokujących go rasistowskimi wyzwiskami napastników nawet nie zatrzymano. Mój kumpel tylko donosi o prawdziwych pogromach, jakie neonaziści urządzają w jego 60-tysięcznym mieście. Potrafią machać nożami w rytm muzyki open-airowego koncertu, by po koncercie rzucić się na jego nielicznych uczestników. Ci uciekają do taksówek, sklepów, gdzie się da.
Polska brunatnieje, rachunek przyjdzie w swoim czasie.
Inne tematy w dziale Polityka