Do mojego kolegi dzwoniła koleżanka z Dębicy czy okolic. Twierdziła że całą jej szkołę na siłę, pod przymusem, zaciągnięto na katolicki film o kardynale Dziwiszu i Papieżu Polaku. Oczywiście zmuszono ją także to zapłaty pieniędzy za bilet na film o ideach religijnych którym jest przeciwna. A mi się to skojarzyło z propagandą komunistyczną. Czasem mam wrażenie że Kościół tylko zajął miejsce dawnej siły przewodniej. Zresztą- przymusowo do kina na polskie gnioty martyrologiczne zaciągają też szkoły, i wojsko także. Obawiam się zę bez owego przymusu te filmy wyryłyby swoimi deficytami wielkie dziury w kasach.
Sytuacja innowierców w Polsce poprawia się. Widziałem świadectwo kolegi na którym w miejscu dawnej „religii” widnieje dziś religia/etyka, co nie wskazuje już jakiego wyznania jest uczeń. Ale wciąż innowiercze dzieci mają trudno by wywinąć się od komunii (smutno im gdy one nie uczestniczą w czymś czym żyje reszta ich klasy-wielu rodziców, np. moja kuzynka- posyła dzieci na lekcje religii tylko po to by nie były odrzucone i nie musiały czekac na korytarzu. Czy w klasach 1-3 zamiast religii będą takie maludy uczyć etyki? Jakoś mi się nie chce wierzyć.
Typowy uczeń nie wie wciąż nic o innych wyznaniach, wiarach. Nawet znajomy student teologii katolickiej w życiu nie słyszał o mojej wierze i duchowości, dziwił się że jest to bodajże 20-ta największa wiara świata wg liczby wyznawców. Pewno nie słyszał także o wierze Bahai i wielu innych wiarach które uważam za wartościowe i cenne.
W Polsce wciąż pod względem wyznaniowym jest pewien monopol. Innowierców nie ma w mediach. A jak zauważają ekonomiści, religie także konkurują, a efektem jest ich lepsza jakość. Tam, gdzie różnorodność wyznaniowa jest największa, także walka o wiernego się nasila. W Polsce zdaje się że o niedopuszczenie do takiej walki na „wyznaniowe argumenty” właśnie chodzi. Sporów religijnych w zasadzie nie ma, i to w moim mniemaniu powinno być martwiące.
Tekst Iannacone o ekonomice religii cytuje badania dowodzące że demokracje są najstabilniejsze i najprawdopodobniejsze w krajach protestanckich, dowodziło tego kilku autorów. O takich sprawach powinniśmy dyskutować. To jednak nie ma miejsca.
Literatura:
Iannaccone: Economics of ReligionIntroduction to the Economics of Religion, Journal of Economic Literature, Vol. XXXVI (September 1998), pp. 1465–1496http://www.religionomics.com/old/erel/S2-Archives/Iannaccone%20-%20Introduction%20to%20the%20Economics%20of%20Religion.pdf
Inne tematy w dziale Polityka