Największy kompozytor tej epoki- dziś w Polsce

Słuchamy muzyki - odgłosów z bocznic. Bo taką bocznicą był Filip Glass, który do roku 1976 dorabiał jako taksówkarz w Nowym Jorku. Dopiero po operze „Einstein na plaży” stał się komercyjnym kompozytorem. Podejrzewa się że minimalizm w jego muzyce narodził się gdy kompozytor dorabiał transskrybowaniem utworów indyjskich kompozytorów z indyjskiego na europejski zapis nutowy. Odbył także dwuletnie studia w Paryżu, i to ten okres określa się jako decydujący o kierunku jego rozwoju twórczego.

Dziś dla wielu Filip Glass jest czołowym kompozytorem tej epoki. Epoki Internetu. Epoki postmodernizmu. W Polsce jest znany w wąskich kręgach, ale wystarczających by wypełnić widownię na pół tysiąca osób w półmilionowej aglomeracji.

Hania miała, jak mówi, łzy w oczach, też w pewnym momencie miałem wilgoć w kącikach oczu.
To nie była żadna monumentalna opera jakich wiele napisał, to był zwykły koncert „Philip Glass Ensemble”. Muzycy grali na syntezatorach, saksofonie, klarnecie, flecie. Jedna pani śpiewała. Co oni wyczarowali....Filip Glass wygląda na 45-latka, a ma 30 lat więcej. Po koncercie wg tego co wybadałem nie szli do klubu festiwalowego, tłumacząc że są starymi dziadkami. Chciałbym takich dziadków w Polsce.

Dziwnie się czułem w Lublinie. Może to kulturowa rewolucja? Grano muzykę jakiej nie gra się w publicznych i komercyjnych mediach w Polsce. Nagle znalazłem się w liberalnym bąbelku. Wystarczyło spojrzeć na repertuar tej pół ruiny-pół filharmonii by przekonać się że syntezatory na scenie były tylko jaskółką.

Ów budynek miał „odpicowany” tylko front, zaś od strony Parku Saskiego, najbardziej reprezentacyjnej ulicy miasta, przywitała mnie przekomiczna ruina na kształt niedokończonej opery. Zszokowany strzelałem zdjęcie za zdjęciem. Wow! Kolejna opera w ruinie!

W środę o 19-tej kolejny koncert. Z Wendy Sutter, Filipem Glassem i Mickiem Rossim. Bilety po 100 zł, jeszcze było 130 wolnych miejsc, więc może będą tanie wejściówki.

F. Glass, Ressource: