W całym stenogramie nic wielkiego w zasadzie nie ma. Jak ja odczytuję rozmowy z kokpitu? „Polscy piloci polecą i na drzwiach od stodoły”- jak mawia pewien hrabia p.o. prezydenta. No i polecieli. Oburzano się na rysunek roztrzaskanego orła w zagranicznej prasie. A co się stało? Oto całemu złamaniu procedur przyglądał się sam szef. Nie było żadnej rozmowy, co zrobić. Najmniejszej wątpliwości czy łamać procedury. Cienia dyskursu. Zwierzchnik, wielki generał za plecami wszystko milcząco akceptował. A decyzję miał podejmować prezydent (nie wiemy, czy ją podjął).
Kurwaaaa!- to są ostatnie słowa załogi. Taki krzyk powinni wznieść także wszyscy widzowie tego spektaklu. Tylko, o moim głosie krytycznym zapewne się nie dowiedzą. Nie mam do dyspozycji niemal-własnej telewizji, jak co poniektórzy, okopani medialnie tele-politycy.
Inne tematy w dziale Polityka