Teraz już tylko mam czas na przyglądanie się polskiej polityce jako widz. Widzę igrzysko kłótni. O symbole, o ideologie. Świat jest tym zdziwiony na tyle że sporą notę polskiej polityce poświęcił "Financial Times" dzięki czemu w Finlandii już dowiedziałem się czego można się spodziewać przejeżdżając pod warszawskim pałacem prezydenckim.
Coraz bardziej wydaje mi się że tylko dziwni ludzie mogą poświęcać się takiej rzeczy jak polska polityka. Jest to lamus dziwadeł, historycyzmów, obaw paranoicznych. To kocioł wszelakich imponderabiliów gdzie indziej dekady temu zarzuconych. To walka z cieniami z zakamarków książek historycznych jakoby.
Świat Polskę i jej konwulsje dawno ominął. Ba, omija Starą Europę. Nawet Finlandia, kraj anachronicznego, ale sprawnego socjalizmu, działa mniej biurokratycznie. Wizyta w Polsce to odwiedziny u biurokratów. To nie politycy de facto rządzą Polską. Szarymi eminencjami są urzędnicy, którzy swoim biurokratycznym burdelem i bałaganiarstwem skrępowali życie miejscowym biznesmenom.
Żadne dziwactwa mnie nie zaskoczą. Krzyże, podejrzenia, dochodzenia. Coraz bardziej widzę jak młodzi Polacy odwrócili oczy od tego hucpiarstwa. Kiedyś za doprowadzenie życia publicznego do tego stanu zapłacimy wszyscy. Bo polityką zajmować i interesować się będą tylko ci którym takie 'problemy' odpowiadają. Zresztą już tak jest.
Inne tematy w dziale Polityka