I co mam napisac? Bylem u kumpla w Londynie, i oto obrazki jakie widze. WYchodze z samolotu, i juz w kantorku pracownikow lotniska widze ze mowia tam po polsku. Pracownica lotniska wpada na kogos innego i mówi po polsku "O czesc!". Ide przez port lotniczy: wszedzie masy Polaków. Co dziwne nie jest: 10 polskich portow lotniczych, czyli wszystkie te które moga przyjac tanie linie, obsluguja loty do tego miasta. I to zwykle codziennie, a niekiedy po kilka dziennie, jak z kazdej wiekszej polskiej aglomeracji.
W autobusie- slysze polski. Wychodze z autobusu, pod stacja Liverpool Street siedza 4 polscy bezdomni, polskie lumpy. Naokolo chodzi mnostwo rodaków. Ide dalej, pytam kogos o droge, ale po polskim piwie w reku poznaje ze moge mowic po polsku. Gdziekolwiek nie zajrze, sa Polacy. W muzeach, galeriach, tutaj bezplatnych. Na mostach i na dworcach.
Kumpel mieszka od kilka lat w Londynie. W Polsce udzielal sie, probowal wplywac jako obywatel na rzeczywistosc, ale ciekawe jak mial to robic skoro nawet wybory samorzadowe to hucpa (4 glowne partie dofinansowuja kampanie samorzadowe pieniedzmi podatnikow, zas ci niezalezni za wszystko musza placic sami przez co ich kampanie wygladaja biednie i nieporadnie). Teraz wyczilowal sie, mieszka w Londynie i dba, jak mowi, o rozwoj samego siebie i swoich dzieci. Jego syn przybyl wlasnie do Anglii, podobnie jak jego kumel ktory wlasnie siedzial u niego w mieszkaniu i zamierzal sie tu osiedlic. Jak mowi, nic go nie trzyma w rodzinnym Wroclawiu. Emigruja nawet 40-latki, tacy jak on.
Polska? Obydwoje z kumplem wiemy ze tam sie nic nie zmieni, i jest strata energii angazowanie sie w wieksze zmiany. To ze cos robie w Polsce, nie znaczy ze jestem jakos przekonany do sensownosci takich dzialan. Zwykle cos robie, sadze ze osoby ktore nic nie czynia po prostu poddaja sie. W Polsce wszelkie zmiany trwaja latami. Gdy poskarzylem sie na niebezpieczne skrzyzowanie kolo mojego domu, chyba po 3 latach dopiero bylo widac jakies rezultaty. Toz to szkoda zycia.
Czytam prase biznesowa. Kontroluje sie dzialania regulatora rynku wody Ofwat i regulatura rynku energii- czy aby na pewno dzialaja poprawnie i w interesie konsumentow. Likwiduje sie rzadowe instytucje udajace prywatne ngo'sy, zwane tu quango's. Trwa debata zeby podzielic zarzad tutejszej infrastruktury kolejowej na kilka mniejszych zarzadow torowisk, ktore bylyby nastepnie ponownie sprywatyzowane.
W Polsce, z tego co mowi moj kumel, rzeczy sie maja '70 lat za murzynami'. Dawne brytyjskie kolonie otrzymaly anglojezyczne systemy edukacji, anglojezycznych fachowcow. Jego byla dziewczyna ksztalcila sie na Mauritiusie jako pielegniarka, jej wykladowcy byli ksztalceni w Stanach Zjednoczonych. Dzis ci czarnoskorzy emigranci w WIelkiej Brytanii sa przeciez zamozniejsi od nas, Polakow. Nie jest tajemnica ze takie kraje jak Trynidad i Tobago sa albo zamozniejsze od Polski albo na podobnym poziomie.
Moge pisac i pisac. Moj kumpel zwykle pyta, czy wierze w to ze moja pisanina odnosi skutek. W jego opinii jest to 'jak grochem o sciane'. Alez owszem, mowie, jak grochem, ale poki sie tam krece, to niech choc cos robie. Ale juz sie nawet nie krece- w moim (drogim) warszawskim mieszkaniu nie bylem od dosc dawna. Wroclawianin kiwa glowa na moja uwage ze Warszawa to zascianek kulturalny. Wiecej rzeczy ktore mnie interesuja dzieje sie w Krakowie czy we Wroclawiu.
Odzywaja sie do mnie ludzie ktorzy tak samo probowali cos zmienic w Polsce, postulowali jakies sprawdzone na zachodzie rozwiazania. I nic. Caly ten polski system polityczno- gospodarczo- spoleczno-religijny, jest niewart komentowania nawet. Wg szacunkow operatora systemu gadu-gadu, na ktore powolal sie moj kumpel, (ale ktorych nie widzialem), w Wielkiej Brytanii przebywa ok. 2 mln Polaków, z czego ok 0,5 mln w Londynie. Sa to rozmaite juz-anglojezyczne ex-polskie dresy, ktore zastepuja emigrujaca z Wielkiej Brytanii klase wyzsza. Ta porzuca Zjednoczone Krolestwo na rzecz Australii czy Nowej Zelandii, o poudniowej Europie nie wspominajac. W Wielkiej Brytaniii zostaje scum i zjezdzaja sie przybysze z zewnatrz, zapelniajac luke demograficzna i windujac ceny nieruchomosci. Za pokoj placi sie nawet 2,5 tys. PLN miesiecznie, oczywiscie zarabiajac odpowiednio wiecej.
Inne tematy w dziale Polityka